Telekineza i telepatia dzięki elektronicznym tatuażom

Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego pracują nad nowymi metodami zdalnego kontrolowania urządzeń z pomocą umysłu. I twierdzą oni, że już niedługo z pomocą elektronicznego tatuażu uda się nam dokonywać "telekinezy" i "telepatii".

Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego pracują nad nowymi metodami zdalnego kontrolowania urządzeń z pomocą umysłu. I twierdzą oni, że już niedługo z pomocą elektronicznego tatuażu uda się nam dokonywać "telekinezy" i "telepatii".

Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego pracują nad nowymi metodami zdalnego kontrolowania urządzeń z pomocą umysłu. I twierdzą oni, że już niedługo z pomocą elektronicznego tatuażu uda się nam dokonywać "telekinezy" i "telepatii".

Sekret stojący za ich technologią niczym nowym - jest to prostu miniaturyzacja obecnych rozwiązań pozwalających kontrolować sprzęt umysłem. Obecnie nie jest to proste, gdyż konieczne jest stosowanie elektronicznych implantów w mózgu lub niewygodnych hełmów EEG, natomiast w nowym rozwiązaniu wystarczy nałożyć sobie na czoło zmywalny tatuaż.

Reklama

Taki elektroniczny tatuaż składa się z elastycznego, rozciągliwego poliestru, do którego wstawiono elektroniczny obwód odczytujący aktywność mózgu wyposażony dodatkowo w ogniwo słoneczne lub/oraz antenę pozwalającą na bezprzewodowe przesyłanie danych i odbieranie energii. Można oczywiście dodać do tego inne elementy takie jak czujniki funkcji fizjologicznych organizmu.

Na razie urządzenia te służą prostym choć przydatnym celom takim jak badanie stanu mózgu niemowlaków, aby jak najszybciej wykrywać u nich problemy zdrowotne takie jak epilepsja. W niedalekiej przyszłości elektroniczne tatuaże mogą służyć jednak do kontrolowania bezzałogowych maszyn latających i nie tylko.

Inżynierowie myślą na przykład o zastosowaniu niewielkich mikrofonów umieszczanych na gardle pozwalających na zupełnie bezgłośną komunikację (wykorzystując zjawisko polegające na tym, że nawet gdy myślimy o mówieniu mięśnie naszego gardła poruszają się jak byśmy mówili) .

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy