Test systemu ucieczkowego statku Orion

Po tym jak prezydent Stanów Zjednoczonych ogłosił całkowitą rezygnację z kontynuacji programu Constellation, czego głównym punktem miał być powrót człowieka na Księżyc, zaczęto obawiać się, że krzyżyk został postawiony także na nowoczesnym statku kosmicznym Orion.

Po tym jak prezydent Stanów Zjednoczonych ogłosił całkowitą rezygnację z kontynuacji programu Constellation, czego głównym punktem miał być powrót człowieka na Księżyc, zaczęto obawiać się, że krzyżyk został postawiony także na nowoczesnym statku kosmicznym Orion.

Po tym jak prezydent Stanów Zjednoczonych ogłosił całkowitą rezygnację z kontynuacji programu Constellation, czego głównym punktem miał być powrót człowieka na Księżyc, zaczęto obawiać się, że krzyżyk został postawiony także na nowoczesnym statku kosmicznym Orion.

Jego przeznaczeniem miało być dowiezienie astronautów na powierzchnię Księżyca, a za kilkadziesiąt lat także na Marsa. Testy kapsuły rozpoczęły się w ostatnich latach i trwały aż do bardzo niepokojącego przemówienia Barack'a Obamy. Projekt został więc zawieszony do odwołania, a wszystkie dotychczasowe fundusze na niego wydane i praca tysięcy ludzi, miała pójść na marne.

Reklama

Jednak po kilku miesiącach prezydent USA ogłosił nowy plan podboju kosmosu z którego jasno wynika, że Orion jednak się przyda, ale nieco do innych rzeczy niż wcześniej planowano. Jego celem nie będzie Księżyc, lecz Międzynarodowa Stacja Kosmiczna. Po zakończeniu eksploatacji wysłużonych wahadłowców, statek Orion będzie zainstalowany przy Stacji Kosmicznej, gdzie będzie służyć jako kapsuła ratunkowa dla astronautów.

Dzięki tej decyzji NASA zamrożony na krótko projekt znów ruszył pełną parą. Efekty tego można było podziwiać dzisiaj w bazie wojskowej na pustyni White Sands w amerykańskim stanie Nowy Meksyk, gdzie na oczach obserwatorów wystrzelono kapsułę w powietrze. Pojazd osiągnął prędkość 720 kilometrów na godzinę w ciągu zaledwie 2,5 sekundy.

Kapsuła następnie oddzieliła się od rakiety nośnej i za pomocą specjalnego spadochronu opadła na ziemię około 1,5 kilometra od miejsca startu. Był to jeden z testów systemu ucieczkowego z którego astronauci będą mogli skorzystać, gdy rakieta nośna ulegnie awarii i zagrozi zniszczeniem kapsuły. Wówczas kapsuła odpadnie od rakiety i tym samym załoga statku będzie uratowana. Pełny koszt tego pojedynczego testu to bagatela 220 milionów dolarów.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy