Tevez ofiarą zachłanności klubu

Odkąd Manchester City znalazł się pod skrzydłami arabskich szejków, klub nie musi się martwić o jakiekolwiek pieniądze. Mimo wszystko to one zadecydowały o tym, że Tevez najprawdopodobniej nie powróci do rodziny.

Odkąd Manchester City znalazł się pod skrzydłami arabskich szejków, klub nie musi się martwić o jakiekolwiek pieniądze. Mimo wszystko to one zadecydowały o tym, że Tevez najprawdopodobniej nie powróci do rodziny.

Odkąd Manchester City znalazł się pod skrzydłami arabskich szejków, klub nie musi się martwić o jakiekolwiek pieniądze. Mimo wszystko to one zadecydowały o tym, że Tevez najprawdopodobniej nie powróci do rodziny.

Carlos Tevez znalazł się na liście transferowej drużyny "The Citizens" na własne życzenie. Piłkarz liczył bowiem na transfer do Ameryki Południowej, gdzie mógłby nieporównywalnie częściej widywać się ze swoją rodziną, którą opuścił kilka lat temu wyjeżdżając do Europy.

Okazja do przenosin była, bo stosowna oferta wyszła ze strony brazylijskiego Corinthians. i wydawało się, że Argentyńczyk może już powoli pakować walizki. Dziś rano jednak negocjacje zostały przerwane.

Reklama

Wszystko rozbiło się o sposób wpłaty. Brazylijczycy chcieli rozłożyć sumę 40 milionów euro na raty, wpłacając pierwszą z nich na początku przyszłego roku. Takie rozwiązanie nijak nie spodobało się jednak włodarzom "The Citizens", którzy zażądali wszystkich pieniędzy od razu.

Corinthians miało czas na rozwiązanie sporu do rana, jako że dziś o północy zakończy się okno transferowe w Brazylii. Niedoszli nabywcy Teveza nie zdołali jednak sprostać oczekiwaniom MC i zrezygnowali z kupna napastnika.

Argentyńczyk może więc raczej zapomnieć o powrocie na rodzimy kontynent tego lata i stał się niejako więźniem zachłanności właścicieli swojego klubu, którzy nomen omen zapowiadali wcześniej, że nie będą stwarzać problemów w planach swojego piłkarza. Ale jak widać, magia pieniądza okazała się bardziej kusząca...

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy