Voyager 1 wleciał w dziwny obszar graniczny

Voyager 1 - najbardziej oddalony od Ziemi obiekt stworzony ręką człowieka cały czas przekracza granicę naszego Układu Słonecznego. Coś co było za naukowców uważane za raczej nudną strefę przynosi jednak więcej zagadek. Sonda wleciała właśnie w obszar, który nie zgadza się ze wszystkimi wcześniejszymi teoriami.

Voyager 1 - najbardziej oddalony od Ziemi obiekt stworzony ręką człowieka cały czas przekracza granicę naszego Układu Słonecznego. Coś co było za naukowców uważane za raczej nudną strefę przynosi jednak więcej zagadek. Sonda wleciała właśnie w obszar, który nie zgadza się ze wszystkimi wcześniejszymi teoriami.

Voyager 1 - najbardziej oddalony od Ziemi obiekt stworzony ręką człowieka cały czas przekracza granicę naszego Układu Słonecznego. Coś co było za naukowców uważane za raczej nudną strefę przynosi jednak coraz więcej zagadek. Sonda wleciała właśnie w obszar, który nie zgadza się ze wszystkimi wcześniejszymi teoriami.

Od Ziemi dzieli obecnie Voyagera 1 ponad 18,5 miliarda kilometrów (w jednostkach bardziej lubianych przez astronomów - 124 AU). Znajduje się on w strefie, która uważana jest za buforową.

Słońce wyrzuca cały czas z siebie naładowane cząstki - niektóre z nich pędzą nawet z 10% prędkości światła, przenosząc także pole magnetyczne naszej gwiazdy. Wiatr słoneczny ma jednak po jakimś czasie zderzyć się z wiatrem kosmicznym - strumieniem naładowanych cząstek z przestrzeni międzygwiezdnej - i osłabnąć.

Reklama

Około rok temu tak się właśnie stało - sonda wleciała w obszar bardzo spokojny - gdzie wiatr słoneczny praktycznie przestał być wykrywalny. Jednocześnie zaczęła ona wykrywać większe ilości galaktycznego promieniowania kosmicznego - co było zgodne z wszelkimi wcześniejszymi przewidywaniami.

Tu pojawił się jednak problem - strumień cząstek tego promieniowania nie nadlatywał ze wszystkich kierunków, lecz z jednego. Do tego Voyager nie wykrył praktycznie żadnej zmiany w polu magnetycznym - a powinien, bo pole magnetyczne galaktyki nachylone pod kątem 60 stopni względem słonecznego pola magnetycznego.

Czyli wygląda to tak jakby z jednej strony sonda przekroczyła granicę, a z drugiej nie.

Dlatego teraz astronomowie tak naprawdę nie mają pojęcia co dalej sondę czeka, ani nawet jak długo pozostanie ona w tym obszarze. Musimy być zatem przygotowani, że już lada dzień może ona wlecieć w przestrzeń międzygwiezdną. A tam zapewne czeka na nas jeszcze więcej tajemnic.

Źródła: ,

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama