Wypadek na Race of Champions 2010

Wcześniej pisaliśmy o tym , że nawet najlepszy samochód jest niczym bez dobrego kierowcy. Jednak, jak to na świecie bywa, od każdej reguły są wyjątki. Ostatnio jeden z nich wydarzył się w Dusseldorfie na imprezie motoryzacyjnej Race of Champions.

Wcześniej pisaliśmy o tym , że nawet najlepszy samochód jest niczym bez dobrego kierowcy. Jednak, jak to na świecie bywa, od każdej reguły są wyjątki. Ostatnio jeden z nich wydarzył się w Dusseldorfie na imprezie motoryzacyjnej Race of Champions.

Wcześniej pisaliśmy , że nawet najlepszy samochód jest niczym bez dobrego kierowcy. Jednak, jak to na świecie bywa, od każdej reguły są wyjątki. Ostatnio jeden z nich wydarzył się w Dusseldorfie na imprezie motoryzacyjnej Race of Champions.

Wyścig Mistrzów istnieje od 1988 roku. Startują w nim najlepsi kierowcy z różnych dziedzin sportów motorowych. Starannie wyselekcjonowani zawodnicy walczą indywidualnie o tytuł Mistrza Mistrzów i zespołowo o Puchar Narodów. Tegoroczna edycja odbyła się na niemieckim stadionie Esprit Arena w Dusseldorfie. O zaszczytny tytuł zabiegały między innymi sławy takie jak Sebastien Loeb, Sebastian Vettel, Michael Schumacher, Alain Prost czy Heikki Kovalainen. Ten ostatni mimo, że nie jest nowicjuszem w Race of Champions tegorocznego występu nie może zaliczyć do udanych. W pojedynku przeciwko francuskiemu mistrzowi Sebasienowi Loebowi, prowadzone przez fina Audi R8 LMS wymknęło się spod kontroli. Uderzenie w bandy wyglądało dość groźnie i widowiskowo, na szczęście kierowcy z teamu Lotusa nic się nie stało. Tego samego nie można powiedzieć o samochodzie, który uległ dość poważnym uszkodzeniom.

Reklama
Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy