Zabójcze promieniowanie w drodze na Marsa

Holenderska organizacja Mars One chce już niedługo wysłać na Marsa pierwszych kolonistów, a podobny plan ma także Elon Musk - szef Space X. Na ich drodze może jednak stanąć poważny problem. NASA przeanalizowała właśnie dane zebrane przez instrument RAD na łaziku Curiosity i niestety wskazują one na duże dawki radiacji jakie musiałby przyjąć astronauta podczas podróży na Czerwoną Planetę.

Holenderska organizacja Mars One chce już niedługo wysłać na Marsa pierwszych kolonistów, a podobny plan ma także Elon Musk - szef Space X. Na ich drodze może jednak stanąć poważny problem. NASA przeanalizowała właśnie dane zebrane przez instrument RAD na łaziku Curiosity i niestety wskazują one na duże dawki radiacji jakie musiałby przyjąć astronauta podczas podróży na Czerwoną Planetę.

Holenderska organizacja  Mars One chce już niedługo wysłać na Marsa pierwszych kolonistów, a podobny plan ma także Elon Musk - szef Space X. Na ich drodze może jednak stanąć poważny problem. NASA przeanalizowała właśnie dane zebrane przez instrument RAD (Radiation Assessment Detector) na łaziku Curiosity i niestety wskazują one na duże dawki radiacji jakie musiałby przyjąć astronauta podczas podróży na Czerwoną Planetę.

Wiadomo było nie od dziś, że promieniowanie kosmiczne będzie problemem w długich podróżach kosmicznych, jednak do tej pory nie wiadomo było do końca jak dużym. W tym celu wyposażono łazik Curiosity w instrument RAD, który miał zbadać poziomy radiacji podczas podróży i pozwolić lepiej przygotować się do załogowej misji.

Reklama

RAD odkrył, że cała podróż na Czerwoną Planetę, która trwać ma nieco ponad 250 dni, wiązać się będzie z przyjęciem dawki promieniowania 466 milisiwertów (1.8 na dzień). To sporo - więcej niż wynosi cały limit życiowy dla astronauty NASA, a należy pamiętać, że wyniki badań wskazały iż przyjęcie jednego siwerta wiąże się ze zwiększeniem ryzyka wystąpienia zabójczego raka o 5%.

Dawkę tę można porównać z tym jakby astronauta poddawany był co 5-6 dni pełnemu skanowi ciała z użyciem tomografu komputerowego.

Zaledwie 3% z tego promieniowania pochodziło ze Słońca (misja miała miejsce przy dość niskiej aktywności gwiazdy), reszta to tak zwane promieniowanie galaktyczne (GCR). A niestety, póki co statki kosmiczne są projektowane z myślą o ekranowaniu promieniowania pochodzenia słonecznego, które ma niższą energię i słabiej penetruje osłony niż GCR.

Wskazuje to zatem kierunek, w którym inżynierowie muszą pracować aby stworzyć statek zdolny do dowiezienia ludzi na Marsa i z powrotem.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy