Zachodnie wybrzeże USA zapadnie się do Pacyfiku
Naukowcy ostrzegają, że zbliża się katastrofalne trzęsienie ziemi, które może spowodować śmierć milionów mieszkańców na zachodnich wybrzeżu USA, które zapadnie się do Pacyfiku, wywołując tsunami wysokie nawet na 30 metrów. Kiedy nastąpi ten kataklizm?
Od 5 lat głośno jest o strefie subdukcji Cascadia, która w przeszłości była odpowiedzialna za serie katastrofalnych trzęsień ziemi na zachodnim wybrzeżu USA. Naukowcy przeprowadzili nowe symulacje skutków kolejnego wstrząsu, a ich wyniki zjeżyły włosy na głowach samych badaczy.
Do ostatniego wstrząsu doszło u wybrzeży stanu Oregon 27 stycznia 1700 roku. Trzęsienie miało siłę około M=9.0, a więc zaliczało się do najpotężniejszych, jakie nawiedziły naszą planetę. Ziemia pękła na dystansie aż tysiąca kilometrów, jednocześnie osuwając się nawet o 20 metrów.
Część wybrzeża na odcinku od północnej Kalifornii po południową Kolumbię Brytyjską zapadła się do Pacyfiku. Powstałe wówczas tsunami, o wysokości kilkudziesięciu metrów, rozeszło się po całym oceanie, docierając do Hawajów, Australii i Japonii.
Symulacja rozchodzenia się tsunami po Pacyfiku po trzęsieniu ziemi w 1700 roku.
Naukowcy zwracają uwagę, że wstrząsy zdarzają się tam z dużą regularnością, na podstawie czego można prognozować moment wystąpienia kolejnego trzęsienia. Wcześniej trzęsienia pojawiały się co około 400-500 lat, jednak dwa poprzednie wystąpiły w odstępie zaledwie 300 lat.
Jeśli najbliższy też wpisze się w tę regułę, to należy się go spodziewać niemal lada chwila. Nikt nie potrafi podać dokładnej daty wystąpienia wstrząsu, ponieważ strefa subdukcji Cascadia, odpowiedzialna za kataklizm, wciąż jest słabo zbadana.
Najbardziej interesujące naukowców miejsce, znajduje się około 130 kilometrów na zachód od wybrzeży Oregonu. Powstają tam olbrzymie naprężenia w skałach, z powodu nacierania na siebie niewielkiej płyty Juan de Fuca oraz olbrzymiej płyty północnoamerykańskiej. Naprężenia te co jakiś czas są uwalniane, a dla wszystkich przebywających na powierzchni ziemi, okazują się opłakane.
Zgodnie z symulacjami prawdopodobieństwo wstrząsu o sile M=8.2 w ciągu następnych 50 lat wynosi 37 procent, z kolei wstrząsu przekraczającego M=9.0 sięga 10-15 procent. Geolodzy są zdania, że mieszkańcy wybrzeża nie są przygotowani na skutki tego kataklizmu.
Niewyobrażalne szkody poczyniłby już sam wstrząs, obracając w gruzy większość zabudowań, w tak dużych miastach, jak Seattle, Vancouver i Portland. Jednak nie tylko sam wstrząs byłby niszczycielski. Osunięcie wybrzeża o około 10 metrów wyzwoliłoby tsunami o wysokości od 25 do 30 metrów, pogłębiając zniszczenia.
Formacje geologiczne będące pozostałością po wstrząsie z 1700 roku. Fot. USGS.
Symulacje mówią, że w najłagodniejszym scenariuszu mogłoby zginąć 10 tysięcy ludzi, milion osób stracić dach nad głową, pilnych dostaw żywności i wody potrzebowałyby 2 miliony mieszkańców, a straty materialne mogłyby sięgnąć 80 miliardów dolarów.
Dlatego też badacze stwierdzają wprost, oczekujmy nieoczekiwanego i bądźmy przygotowani na najgorsze, bo przyroda często zsyła zjawiska o sile, która bywa wprost niewyobrażalna. W dzisiejszym świecie powiązań gospodarczych, tego typu zdarzenia mogą się okazać rujnujące, nie tylko dla jednego kraju, a pokłosie trzęsienia ziemi i tsunami w Kalifornii, Oregonie czy Japonii może być odczuwane na całym świecie. Warto o tym pamiętać.