Boeing po cichu zakończył produkcję podniebnej legendy 777-300ER
Zakończenie produkcji 777-300ER symbolizuje zmianę pokoleniową w lotnictwie cywilnym. Samolot ten dzięki innowacyjnym rozwiązaniom i rekordowym silnikom był przez lata wzorem efektywności i inspiracją dla konkurentów. Mimo nadejścia nowej generacji 777X, dziedzictwo 777-300ER będzie obecne w powietrzu i historii lotnictwa jeszcze przez długie lata.

Boeing oficjalnie zakończył produkcję swojego flagowego modelu 777-300ER, zamykając tym samym wyjątkowy rozdział w historii lotnictwa komercyjnego. Ostatni egzemplarz został dostarczony firmie leasingowej Altavair LP, co oznaczało koniec niemal dwudziestoletniej serii produkcyjnej.
Ta dwusilnikowa maszyna, która zadebiutowała w 2004 roku, przez lata była symbolem efektywności i niezawodności na trasach długodystansowych. Jej wycofanie z linii montażowych w zakładach w Everett następuje w cieniu opóźnień w programie 777X, ale jednocześnie podkreśla, jak ten model ukształtował współczesne lotnictwo pasażerskie. Kończy się era, w której Boeing dominował na rynku samolotów szerokokadłubowych, przynosząc ogromne zyski i rewolucjonizując globalne połączenia.
Koniec produkcji podniebnej legendy 777-300ER
Historia Boeinga 777-300ER sięga początku lat 2000, kiedy to firma zdecydowała się na rozwój wariantu o wydłużonym zasięgu na bazie podstawowego modelu 777. Pierwszy lot komercyjny odbył się 29 kwietnia 2004 roku z Air France, a samolot szybko zyskał miano "najbardziej zaawansowanego technologicznie" w historii Boeinga.
Rozciągnięty o ponad 10 metrów kadłub, wzmocnione skrzydła i podwozie oraz zwiększona pojemność zbiorników paliwa pozwoliły na zasięg ponad 13 tysięcy kilometrów, co było przełomem w porównaniu z wcześniejszymi wersjami 777-200. Projekt, w pełni opracowany przy użyciu komputerów, podkreślał innowacyjność Boeinga, czyniąc 777-300ER pionierem w erze cyfrowego projektowania samolotów.
Boeing 777-300ER królem sprzedaży
Sukces komercyjny 777-300ER jest oszałamiający. Wyprodukowano 833 egzemplarze, co czyni go najlepiej sprzedającym się szerokokadłubowym samolotem w historii. Ponad 60 klientów, w tym giganci jak Emirates (119 sztuk) i Qatar Airways, wybrało go na głównego gracza na strategicznych trasach towarowych.
W szczytowym okresie produkcja osiągała 19 maszyn rocznie (2019), przynosząc Boeingowi miliardy dolarów zysków dzięki niskim kosztom eksploatacji i wysokiej pojemności, do 396 pasażerów w konfiguracji dwuklasowej. Nawet w dobie pandemii COVID-19 model pozostał kluczowy, z wieloma maszynami przechowywanymi i później reaktywowanymi, co świadczy o jego trwałości i opłacalności.
Wyjątkowo niezawodna maszyna w historii lotnictwa
Rewolucja, jaką wprowadził 777-300ER, polegała na udowodnieniu, że dwusilnikowe maszyny mogą bezpiecznie i ekonomicznie konkurować z czterosilnikowymi gigantami jak Boeing 747 czy Airbus A380. Silniki General Electric GE90-115B, generujące 115 300 funtów ciągu, najmocniejsze w historii komercyjnych silników turbowentylatorowych, zapewniły wyjątkową oszczędność paliwa i zasięg, umożliwiając loty bez międzylądowań na odległościach przekraczających 13 tysięcy kilometrów.
To zmieniło strategie przewoźników, linie lotnicze mogły optymalizować trasy, redukować emisje i zwiększać zyski, co przyspieszyło globalizację podróży lotniczych. Model stał się kręgosłupem długodystansowych flot, inspirując rywali do podobnych innowacji.
777-300ER zastąpiony nowymi 777X
Zakończenie produkcji 777-300ER otwiera drogę dla następcy, Boeinga 777X, który obiecuje do 10% większą efektywność paliwową dzięki silnikom GE9X i kompozytowym materiałom. Jednak opóźnienia w certyfikacji, strajki pracowników w 2024 roku i problemy regulacyjne sprawiają, że przejście nie będzie płynne.
Mimo to dziedzictwo 777-300ER przetrwa. Samoloty te będą latać przez dekady, w tym na rekordowych trasach jak planowany lot China Eastern z Szanghaju do Buenos Aires (ponad 10 600 mil morskich). Kończy się pewna era, ale Boeing 777-300ER na zawsze pozostanie symbolem, który wyznaczył kierunek dla przyszłości lotnictwa.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 88 tys. obserwujących nasz fanpage - polub GeekWeek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!