Zdalnie sterowane, eksplodujące samochodziki dla wojska

Amerykańskie lotnictwo przeznaczyło właśnie 25 tysięcy dolarów na projekt rozpędzających się nawet do 210 km/h zdalnie sterowanych samochodzików, które mają unieszkodliwiać ścigane pojazdy za pomocą wybuchającej poduszki powietrznej.

Amerykańskie lotnictwo przeznaczyło właśnie 25 tysięcy dolarów na projekt rozpędzających się nawet do 210 km/h zdalnie sterowanych samochodzików, które mają unieszkodliwiać ścigane pojazdy za pomocą wybuchającej poduszki powietrznej.

Amerykańskie lotnictwo przeznaczyło właśnie 25 tysięcy dolarów na projekt rozpędzających się nawet do 210 km/h zdalnie sterowanych samochodzików, które mają unieszkodliwiać ścigane pojazdy za pomocą wybuchającej poduszki powietrznej.

Wojsko chce osiągnąć tutaj prosty cel - unieszkodliwienie i unieruchomienie uciekającego pojazdu bez niszczenia go oraz bez robienia krzywdy osobom znajdującym się w jego wnętrzu. Póki co, jedyną metodą osiągnięcia takiego celu jest zastosowanie systemu nazwanego SQUID, który działa w ten sposób:

Problem z tym rozwiązaniem jest taki, że samochód musi bezpośrednio nad "ośmiornicą" przejechać.

Reklama

Dlatego wojsko postanowiło przeznaczyć 25 tysięcy dolarów w konkursie na najlepszy pomysł. Zwycięzcą został Dante Barbis - 66-letni emerytowany inżynier z Peru, który wymyślił, że najlepszą metodą na unieruchomienie uciekającego pojazdu będzie wjechanie pod niego zdalnie sterowanym samochodzikiem i odpalenie poduszki powietrznej, która pojazd ten nieco podniesie, skutecznie doprowadzając do zatrzymania.

Widać, że amerykańska armia odkrywa zalety crowdsourcingu. I w sumie słusznie, biorąc pod uwagę, że opracowując to tradycyjnymi metodami koszt pewnie wyniósłby kilka milionów dolarów i całość zajęłaby lat.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy