Twórcy Denuvo doprowadzają do aresztowania słynnego hakera
Nie da się ukryć, że zabezpieczenia od Denuvo są w sieci bardzo gorącym tematem, bo choć deweloperzy chętnie sięgają po te rozwiązania, by chronić swoje nowe gry, to użytkownicy mają co do nich duże wątpliwości.
W ubiegłym roku sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie - raz górą było Denuvo, a innym razem hakerzy i kiedy wydawało się już, że ci złamali je na dobre, nowe rozwiązania wraz z dodatkową warstwą ochrony VMProtect ponownie sprawiły, że wiele dużych tytułów nie trafiło do nielegalnej dystrybucji. Stąd też twórcy gier ponownie zaufali tym antypirackim zabezpieczeniom i w tym roku znajdziemy je choćby w rewelacyjnym Ni no Kuni II: Revenant Kingdom, A Way Out, czy Far Cry 5, a w przyszłym skorzystają z niego m.in. Anthem i Metro Exodus. Teraz okazuje się zaś, że Denuvo nie zapomina i jej firma matka, Irdeto, właśnie podjęła prawne kroki przeciwko liderowi bułgarskiej grupy Revolt (hakerowi ukrywającemu się pod pseudonimem Voksi), która wielokrotnie chwaliła się złamaniem ich zabezpieczeń.
Denuvo broni swoich praw w sądzie, piraci w więzieniu?
Co prawda nie znamy jeszcze wszystkich szczegółów sprawy, ale zdaniem Irdeto ich śledztwo przyniosło efekt w postaci aresztowania Voksiego przez bułgarską jednostkę do walki z cyberprzestępczością. Jak twierdzą: - Piractwo jest prawdziwym zagrożeniem, które mocno zadomowiło się w przemyśle gier wideo, dlatego jesteśmy skupieni na zabezpieczeniu zawartości gier naszych deweloperów oraz upewnieniu się, że hakerzy nie będą wypaczać rynku gier dla własnych korzyści. Szybka akcja bułgarskiej policji pokazuje siłę współpracy między organami ścigania i firmami technologicznymi i to, że piractwo jest poważnym zagadnieniem, z którym trzeba walczyć.
Bułgarzy potwierdzili te informacje, dodając przy okazji, że zarekwirowali sprzęt komputerowy hakera, który jest niezbędny dla trwającego właśnie śledztwa. Sam zainteresowany nie do końca zgadza się z takim postawieniem sprawy, bo jego zdaniem nie został aresztowany i dobrowolnie udał się na komisariat, żeby złożyć wyjaśnienia. Później miał też podjąć dwie próby skontaktowania się z Irdeto, żeby polubownie załatwić problem, ale przedstawiciel firmy wyjaśnił, że “to już nie leży w ich rękach i zależy od prokuratora, który zajmuje się jego sprawą”. Mówiąc krótko, wszystko wskazuje na to, że haker może skończyć z poważnymi zarzutami, choć nie jest jeszcze jasne, czy z powództwa cywilnego, czy w sprawie kryminalnej.
Źródło: GeekWeek.pl/ Reddit