Chciał stworzyć potęgę, sprzeniewierzył 90 milionów
- Wybuduję tu największą hutę żelaza w Austrii - snuje śmiałe plany baron Strousberg w roku 1868, kiedy rozgląda się po swej nowej posiadłości w Zbirohu. Ma wielkie wizje. Niestety, przedsiębiorczy kapitalista wplątuje się w niebezpieczne machinacje...
Henry Bethel Strousberg (1823-1884), z pochodzenia Niemiec, podczas pobytu w Londynie przybiera angielską wersję imienia. Początkowo szczęścia szuka jako agent ubezpieczeniowy, sprzedawca obrazów i dziennikarz.
Życiowa szansa pojawia się przed nim w 1856 roku w Berlinie. Jako przedstawiciel angielskiej firmy ubezpieczeniowej Waterloo spotyka się z grupą kapitalistów, którzy pokazują mu projekt kilku linii kolejowych. Po przejrzeniu całej dokumentacji na kolejnym spotkaniu Henry jest już zdecydowany.
- Panowie, uściśnijmy sobie dłonie. Wchodzę w to - mówi. W duchu widzi już góry pieniędzy, które sypią mu się z rękawa.
Obiad z kanclerzem
- Czy nie zechciałby pan zjeść ze mną obiadu? - proponuje mu pewnego dnia pruski kanclerz Otto von Bismarck (1815-1898). Strousberg może więc pysznić się tym, że należy do grona przyjaciół wielkiego polityka.
Produkcja 3500 wagonów
Stalowym sercem nowego majątku ziemskiego ma stać się leżący w pobliżu Franzberg. Strousberg planuje budowę hut, wysokich pieców, walcowni, fabryk lokomotyw, wagonów, mostów, ale także wielkich kolonii mieszkalnych dla swych pracowników, międzynarodowego hotelu, kurortu, szpitali, szkoły, a nawet teatru. Jego fabryki mają rocznie produkować 100 000 ton żelaza i 3500 wagonów.
Na start potrzebne są jednak wielkie inwestycje. Poważne problemy zaczyna Strousberg odczuwać już na początku roku 1875, kiedy buduje stalownię i walcownię w pobliskiej wsi. Nie chcąc, by zabrakło mu pieniędzy, postanawia już wcześniej zadziałać. - Wydam akcje o wartości ośmiu milionów złotych - mówi, pewien sukcesu.
Zamiast tego w obieg puszcza ich jednak osiem razy więcej, a to już przyniesie mu problemy i upadek. Swoim dostawcom płaci akcjami, kolejne sprzedaje znacznie poniżej ich wartości. Jego zadłużenie rośnie, dlatego korumpuje urzędników i zakłada coraz to nowe firmy, które mają zatuszować jego machinacje. Z ich pomocą pieniądze idą tam, gdzie są w danym momencie najbardziej potrzebne...
Rozszyfrowany przez Rosjan
- Przykro nam, ale pański projekt jest zbyt kosztowny - brzmi odpowiedź finansistów z Wysp Brytyjskich. Strousberg kieruje się więc do Rosji, gdzie zakłada nową firmę i wydaje akcje bez pokrycia, które deponuje w banku. Natychmiast też ogłasza upadłość swych firm w Austrii i Prusach.
- Prosimy o spłatę długów - zwraca się do niego jednak moskiewski bank. Strousberg przenosi się z Moskwy do Petersburga, jednak ręka sprawiedliwości dosięga go i tam. - Jest pan aresztowany - słyszy za swoimi plecami 24 października 1875 roku. Rosyjska policja deportuje go z powrotem do Moskwy, a stamtąd Strousberg ostatecznie znów trafia do Austro-Węgier.
Niespełnione obietnice
- Mój robotnik będzie miał tyle pieniędzy, że bez problemu będzie mógł sobie pozwolić, by na obiad zjeść kurczaka - przechwalał się Henry w czasie swojej największej świetności. Bajka jednak szybko się kończy. Syndyk wysokość jego długów określa na około 90 000 000 złotych!
Po wyjściu z więzienia snujący przez lata wielkie plany przedsiębiorca dożywa swych dni w Berlinie...