Droga Oswalda Balzera. Jedyna taka asfaltówka w Tatrach
Łączy Zakopane z Morskim Okiem. Od parkingu w Palenicy Białczańskiej do schroniska jest jednym z najbardziej zatłoczonych miejsc w całych Tatrach. Droga Oswalda Balzera na tym odcinku jest dziś zamknięta dla ruchu kołowego, lecz niespełna sto lat temu ścigali się na niej uczestnicy Wyścigu Tatrzańskiego, a jeszcze w latach 80. turystów woziły nią autobusy.
Każdego dnia od parkingu w Palenicy Białczańskiej do schroniska nad “Mokiem" dreptają tłumy turystów. Szczególnie latem szlak ten cieszy się ogromną popularnością. W szczycie sezonu bilety wstępu na teren Tatrzańskiego Parku Narodowego kupuje tu nawet dwieście tysięcy osób miesięcznie.
Spór z Węgrami o Morskie Oko
Szosę łączącą Zakopane z Morskim Okiem nazwano na cześć historyka i specjalisty od prawa polskiego Oswalda Balzera. Postać to dla Podhala ważna, bo to właśnie jemu zawdzięczamy zwycięstwo Galicji w sporze z Węgrami o najsłynniejsze z tatrzańskich jezior.
Trudno sobie nawet wyobrazić polskie góry bez Morskiego Oka. Niemal sto dwadzieścia lat temu pojawiło się jednak takie niebezpieczeństwo, gdy pruski książe Christian Hohenlohe zapragnął odzyskać należące niegdyś do jego rodu tereny. Stanowczo sprzeciwiał się temu hrabia Władysław Zamojski, ich nowy pełnoprawny właściciel.
Sprawy nie dało się załatwić polubownie, rozstrzygnięcie konfliktu powierzono więc międzynarodowemu trybunałowi. Sędziowie opowiedzieli się za racją Polaków, w czym niemały udział miała postawa obrońcy strony galicyjskiej - bardzo chwalonego Oswalda Balzera.
“A sprawa nie była łatwa, niebezpieczeństwo było groźne. Po jednej stronie był podstęp, gwałt, zuchwałość, bezprawie i chciwość nadgranicznego magnata węgierskiego, wyciągającego ręce już nie po Morskie Oko z otaczającymi je lasami i pastwiskami, ale po całą Sądecczyznę z Nowotarszczyzną (...).
Niemało trzeba było wysiłku, by skłonić Węgry do zgody na sąd polubowny w sprawie Morskiego Oka. Obronę swego prawa własności powierzyli Polacy śp. prof. Oswaldowi Balzerowi. Wybór nie mógł być lepszy" - pisała “Gazeta Podhalańska" po śmierci obrońcy Morskiego Oka na początku 1933 roku.
***Zobacz także***
Międzynarodowy Wyścig Tatrzański
Na przestrzeni lat szosa kilkakrotnie zmieniała swoje oblicze, ewoluując od traktu służącego wyłącznie transportowi konnemu przez drogę bitą z tłucznia wapiennego, aż do znanej współcześnie asfaltówki.
Obecnie odcinek od parkingu do schroniska nad Morskim Okiem jest zamknięty dla ruchu drogowego, ale dziewięćdziesiąt lat temu rywalizowali na nim uczestnicy Wyścigu Tatrzańskiego. Pierwszą edycję zawodów zorganizowano w 1927 roku, głównie za sprawą starań Krakowskiego Klubu Automobilowego.
Rok później impreza miała już charakter międzynarodowy. I niemałą renomę. Przed piątą edycją zawodów, a czwartą otwartą dla najlepszych kierowców z zagranicy, “Echo Zakopiańskie" pisało:
“W chwili, kiedy numer niniejszy opuszcza prasę, Zakopane stoi w przededniu Międzynarodowego Automobilowego Wyścigu Tatrzańskiego. Wyścig ten pozostający pod Wysokim Protektoratem Pana Prezydenta Rzeczypospolitej, a od 2 lat wchodzący w skład rozgrywek o Międzynarodowe Mistrzostwo Górskie Europy, stanowi tak pod względem sportowym jak i zainteresowania, clou sezonu letniego, jak również jest bezkonkurencyjną imprezą w dziedzinie polskiego sportu automobilowego".
Czas pokazał, że IV Międzynarodowy Wyścig Tatrzański był ostatnim.
Kierowcy przestali rywalizować na mierzącym 7,5 km odcinku drogi prowadzącej do Morskiego Oka głównie z powodu kryzysu gospodarczego i podatku nałożonego na posiadaczy samochodów. Pojawiały się też coraz poważniejsze głosy krytyki ze strony obrońców natury, chociaż wyścig od początku miał aprobatę Państwowej Rady Ochrony Przyrody i Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego.
Impreza cieszyła się sporym zainteresowaniem fanów motoryzacji i szybko stała się silnym magnesem, przyciągającym do Zakopanego turystów.
W "Gazecie Lwowskiej" z 22 sierpnia 1931 roku czytamy: “W związku z niedawno odbytym Wyścigiem Tatrzańskim, który ściągnął od dawna nienotowany napływ przybyszów, nastąpił w Zakopanem kulminacyjny punkt letniego sezonu".
Autokarem nad Morskie Oko
Pędzące po krętej drodze motocykle i sportowe samochody marki Fiat, Tatra, Bugatti, Mercedes, Alfa Romeo czy Austro-Daimler to nie jedyne obrazki, które trudno z dzisiejszej perspektywy wyobrazić sobie na terenie TPN.
Na początku poprzedniego stulecia kuszącą atrakcją turystyczną, chociaż jak wynika z zachowanych relacji - dosyć drogą, był rejs łódką po Morskim Oku. Do schroniska można było zresztą dojechać autokarem.
Linie autobusowe z Zakopanego do Włosienicy (polany położonej nieopodal schroniska) kursowały aż do 1988 roku, gdy osunął się kawałek drogi. Odtąd, chociaż nie brakowało pomysłów, by ruch przywrócić dla pojazdów przyjaznych tatrzańskiej naturze, turyści mają do wyboru przejażdżkę fasiągiem lub dłuższy spacer.
Warto się zmęczyć. Widok na taflę jeziora i otaczające je tatrzańskie szczyty jest tego wart.
***Zobacz także***