"Latające czołgi" - ślepy zaułek ewolucji

Dla operujących na tyłach wroga i w okrążeniu jednostek powietrznodesantowych wsparcie czołgów często było rzeczą kluczową. Z tego powodu prowadzono nieco szalone eksperymenty z „latającymi czołgami”.

czołg
czołgINTERIA.PL/materiały prasowe
Latający czołg A-40KT w czasie oblotu
Latający czołg A-40KT w czasie oblotuWikimedia CommonsINTERIA.PL/materiały prasowe

Jeśli chodzi o wojnę to kluczem do jej wygrania nie jest jedynie umiejętność prowadzenia działań zbrojnych, ale też innowacyjność i nieszablonowość w działaniu.

W latach 30-tych i czasie trwania II wojny światowej powstało wiele dziwnych urządzeń wojskowych, mniej lub bardziej udanych. Na pewno, w większości przypadków, niezwykłych. Do takich należą wszelkie latające pojazdy.

W Europie pionierami wojsk powietrznodesantowych byli Rosjanie, którzy już na początku rozwoju tego rodzaju sil zbrojnych zauważyli, że bez bezpośredniego wsparcia artylerii lekko uzbrojonej piechocie spadochronowej trudno będzie wykonać zadanie.

Już w 1929 roku zaczęto eksperymenty z radziecką modyfikacją francuskiego FT-17 - MS-1 (początkowo oznaczany jako T-18). Jednak pierwsze badania wykazały, że ten typ pojazdu nie nadaje się do przerzutu samolotem. W tym czasie do linii wchodził lekki czołg rozpoznawczy T-27 i to właśnie on stał się pierwszym latającym czołgiem.

T-27 podwieszony pod kadłubem TB-1
T-27 podwieszony pod kadłubem TB-1Archiwum prywatneINTERIA.PL

Czołg w powietrzu

W 1930 roku opracowano specjalną kołyskę, w której T-27 mógł być transportowany przez bombowiec TB-1. Jeszcze latem tego roku oblatano prototyp i przystąpiono do produkcji niewielkiej serii testowej. Wkrótce podobne rozwiązanie zastosowano dla nieco cięższego czołgu, T-37. Na większą skalę siłę uderzeniową latających czołgów i samochodów pancernych zaprezentowano w czasie wielkich manewrów kijowskich w 1935 roku.

Z 50 bombowców TB-1 i TB-3 osłanianych przez myśliwce, zrzucono 1188 spadochroniarzy, którzy opanowali lotnisko i drogę. Następnie na lotnisku wylądowały TB-3, które wysadziły kolejnych 1765 żołnierzy, czołg T-37, 10 dział i 6 ciężarówek. Wojskowy światek był w szoku. Wówczas zaczęły się rodzić pomysły stworzenia dużych jednostek spadochronowych.

T-37 planowano również zrzucać w czasie lotu na niskiej wysokości nad wodą. Przeprowadzono trzy takie eksperymenty, testując różne rodzaje osłony czołgu chroniące go przed skutkami zderzenia z wodą. Niestety żaden z eksperymentów nie zakończył się sukcesem. Wszystkie czołgi zatonęły.

Próbowano również zrzutów na spadochronie. Jednak i w tym przypadku okazało się, że czołgi po uderzeniu o ziemię nie nadają się do użytku. Rosjanie musieli wymyślić nowy sposób desantowania pojazdów opancerzonych.

wielkie manewry pod Kijowem w 1935 roku.

Dwupłatowy czołg

W 1941 roku pełną parą ruszyły prace nad czołgiem T-60, do którego rok wcześniej Oleg Antonow rok wcześniej zaprojektował skrzydła i usterzenie. Zestaw ten przymocowywany do kadłuba czołgu umożliwiał mu szybowanie na holu bombowca TB-3. Czołg T-60 z przymocowanym usterzeniem i skrzydłami nazwano A-40KT.

Kierowca czołgu był jednocześnie pilotem zestawu, który po wyczepieniu holu mógł samodzielnie lądować w praktycznie każdym terenie.

Prototyp został zbudowany w kwietniu 1942 roku. Przez całe lato prowadzono testy w Instytucie Lotniczym, po czym zezwolono na przeprowadzenie oblotu. Pierwszy raz szybowiec wzbił się w powietrze 2 września 1942 roku, a za jego sterami siedział doświadczony pilot-oblatywacz Siergiej Anochin, rekordzista świata w lotach szybowcowych.

W czasie prób okazało się, że szybowiec zachowuje się w locie prawidłowo, jednak jest za ciężki dla samolotu holującego. Z powodu przegrzania silników w TB-3 został on wcześniej wyczepiony z holu. Anochin tuż przed przyziemieniem włączył silnik, rozpędził gąsienice do prędkości lotu i prawidłowo przyziemił.

Mimo udanych prób projekt trafił do kosza. Rosjanie nie planowali przeprowadzać dużych operacji desantowych, a w dodatku cierpieli na chroniczny brak ciężkich samolotów zdolnych do holowania statków powietrznych o sporej masie i oporze aerodynamicznym.

T-37 tuż przed uderzeniem o powierzchnię wody. Czołg natychmiast zatonął
T-37 tuż przed uderzeniem o powierzchnię wody. Czołg natychmiast zatonąłYouTube

Polatamy, pojeździmy

Świat uważnie obserwował badania prowadzone przez Sowietów i nie tylko w ZSRR konstruowano latające pojazdy opancerzone. Japończycy w 1939 roku rozpoczęli prace nad czołgiem rozpoznawczym o nazwie Maeda Ku-6. Projekt nosił kryptonim Sora-sha (powietrzny pojazd) i był opracowywany w ramach planów przeprowadzenia desantu powietrznego na Filipiny.

Projekt opierał się na specjalnie skonstruowanym czołgu Ku-Ro, do którego montowano skrzydła i usterzenie. Niestety dla Japończyków prace nad pojazdem przeciągały się i ostatecznie prototyp został ukończony dopiero w styczniu 1945 roku. Jego dalsze losy nie są jednak znane.

Japoński czołg latający Maeda Ku-6
Japoński czołg latający Maeda Ku-6Archiwum autoraINTERIA.PL

Siedem lat wcześniej, w 1932 roku, prace nad latającym czołgiem zaczęli prowadzić Amerykanie. Skonstruowano bezwieżowy czołg na podwoziu zaprojektowanym przez Waltera Christiego, który zamierzano desantować w locie na małej wysokości. Pomysł jednak bardzo szybko został odrzucony. Podobnie, jak jego wersja posiadająca skrzydła i silnik lotniczy. Dowództwo Armii Stanów Zjednoczonych uznało, że jest to konstrukcja zbyt niebezpieczna i cały projekt upadł po wyprodukowaniu prototypu.

Podobne prace, ale nad mniejszym pojazdem prowadził Airborne Forces Experimental Establishment dla brytyjskich wojsk powietrznodesantowych. Zamierzano umożliwić latanie jeepowi. W tym celu zamontowano mu usterzenie i łopaty wirnika napędzane poprzez przekładnie przez właściwy silnik samochodu. Tak przygotowane autożyro mogło poruszać się z prędkością 65 mph (104 km/h). Projekt jednak upadł, kiedy opracowano szybowce desantowe zdolne do udźwignięcia Willisa, jak też czołgów.

Ten sam zespół w 1943 przystosował lekkie czołgi Tetrarch Mk VII do desantu z szybowców. Jeden szwadron został użyty przez 6. Dywizję Powietrznodesantową, podczas lądowania w Normandii. Ponownie użyto ich w marcu 1945 roku podczas forsowania Renu.

Latający czołg Christiego nie wyszedł poza stadium prototypu
Latający czołg Christiego nie wyszedł poza stadium prototypuINTERIA.PL/materiały prasowe

Amerykański czołg M-22 Locust został opracowany do transportu pod kadłubem samolotu C-54 Skymaster, jednak ponieważ montaż pojazdu pod samolotem trwał aż 2,5 godziny zrezygnowano z tego pomysłu. Do przerzutu czołgów wykorzystano natomiast szybowce General Aircraft Hamilcar.

Dzięki temu Locusty zostały użyte przez 6. Powietrznodesantowy Pancerny Pułk Rozpoznawczy, należący do 6. Dywizji Powietrznodesantowej podczas operacji "Varsity" w marcu 1945 roku. Od marca 1943 roku do lutego 1944 roku zbudowano 830 czołgów. Później wzięły jeszcze udział w I wojnie izraelsko-arabskiej w latach 1948-1949 po stronie egipskiej.

W kolejnych latach powstało jeszcze kilka pojazdów pancernych specjalnie dedykowanych dla wojsko powietrznodesantowych. Najsłynniejsze z nich to amerykański M-551 Sheridan, czy radzieckie ASU-57, lub seria pojazdów BMD.

Obecnie większość pojazdów pancernych jest przystosowana do zrzutu na platformach desantowych. Nikt już nie myśli o konstruowaniu "latających czołgów".

ASU-85 6. Pomorskiej Dywizji Powietrznodesantowej
ASU-85 6. Pomorskiej Dywizji PowietrznodesantowejWikimedia CommonsINTERIA.PL/materiały prasowe

Źródła:

Keith Flint; "Airborne Armour: Tetrarch, Locust, Hamilcar and the 6th Airborne Armoured Reconnaissance Regiment 1938-50"; 2010
James Mrazek; "Fighting Gliders of World War II"; 1977
Tadeusz Królikiewicz; "Szybowce transportowe"; 1985
Steven Zaloga; "M551 Sheridan: US Airmobile Tanks 1941-2001"; 2009

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas