Mamy prawo do wszystkich Polek! Sowieckie gwałty nad Wisłą

Polska znalazła się w innej sytuacji niż Niemcy, Rumunia czy Węgry, gdyż formalnie była sojusznikiem ZSRR. W takim przypadku zemsta nie wchodziła w grę. Mimo to żołnierze radzieccy stwierdzili w czasie pewnego incydentu, że: „walczą trzeci rok o Polskę, więc mają prawo do wszystkich Polek”. Jak się okazało, nie było to podejście odosobnione.

Wkroczenie Armii Czerwonej do Polski nie było takie piękne, jak widać na kronikach
Wkroczenie Armii Czerwonej do Polski nie było takie piękne, jak widać na kronikachWikimedia Commons – repozytorium wolnych zasobówINTERIA.PL/materiały prasowe

Niezwykle trudno jest określić dokładną skalę przemocy seksualnej czerwonoarmistów względem polskich kobiet. Brakuje przede wszystkim relacji ofiar bądź bezpośrednich świadków tych wydarzeń. Głównym źródłem informacji są raporty milicyjne, prywatne listy przechwycone przez cenzurę, czy poufna korespondencja urzędowa między różnymi organami nowej władzy.

Dziewoczka, ty prima sort!

Także Polki, obok Niemek, stały się w Prusach obiektem napaści seksualnej ze strony pijanych sołdatów. Antony Beevor przedstawił w książce "Berlin 1945. Upadek" taką oto sytuację:

"Gdy alkohol rozgrzał żołnierską duszę i ciało, narodowość ofiar nie miała już najmniejszego znaczenia. Lew Kopielew opisał wydarzenie z Olsztyna, gdy usłyszał "straszny krzyk" i zobaczył dziewczynę "z długimi blond włosami w nieładzie, w podartej sukience", która przerażająco krzyczała: "Jestem Polką! Jezus, Maria! Jestem Polką!". Dziewczynę goniło dwóch pijanych czołgistów, a wszystko to rozgrywało się na oczach innych żołnierzy i oficerów."

Wydaje się, że do pierwszych gwałtów na terenie Polski doszło już w styczniu 1945 r. zaraz po zajęciu Krakowa. W Poznaniu były przypadki Polek podstępnie zwabionych przez czerwonoarmistów prośbami o pomoc w opatrywaniu rannych, a następnie brutalnie zgwałconych. Do podobnych zdarzeń dochodziło w Gdańsku, gdzie polskie kobiety pracujące w radzieckim garnizonie "po 15 razy gwałcono".

Nie zawsze czerwonoarmiści byli tacy radości i roześmiani
Nie zawsze czerwonoarmiści byli tacy radości i roześmianiEast News

Bestie w sowieckich mundurach

Takie sytuacje powtarzały się praktycznie w całym kraju. Po wsiach i miasteczkach krążyły hordy pijanego żołdactwa i urządzały regularne obławy na kobiety. Dochodziło nawet do pacyfikacji całych wsi. Stało się tak w okolicach Łodzi, gdzie 3 lipca 1945 r. sowieccy żołnierze zaatakowali wsie Zalesie, Olechów, Feliksin i Hutę Szklaną, rabując domostwa i gwałcąc kobiety, co w efekcie doprowadziło do panicznej ucieczki wszystkich mieszkańców.

Do porwań dochodziło nawet w biały dzień w centrach miast. Szczególnie niebezpieczne były okolice dworców kolejowych. Zdarzały się również napady na pociągi. Polska nauczycielka pisała:

W dniu 8 stycznia [1946 r.] o godz. 1-ej w czasie powrotu mego z ferii świątecznych z Radomia do Szprotawy, między Legnicą a Szprotawą do wagonu, w którym jechałam, jak również do innych wagonów wkroczyły masy bolszewików, zaczęli torturować i bić mężczyzn, rabować walizki i gwałcić kobiety, z których ani jedna nie uszła tej hańby i gwałtu.

Nawet kilkuletnie dziewczynki stały się obiektem przemocy seksualnej. Jakże wymowny jest ten raport milicyjny z czerwca 1945 r:

W nocy 25 VI br. o godz. 2-ej do mieszkania K. Wincentego w pow. krakowskim wtargnęło dwóch żołnierzy sowieckich, którzy dopuścili się gwałtu na 4-letniej dziewczynce, a potem zrabowali garderobę.

Jak w każdej armii, tak i w radzieckiej, byli dobrzy i źli ludzie
Jak w każdej armii, tak i w radzieckiej, byli dobrzy i źli ludzieEast News

Zbrodnie na Mazurach

Od lutego 1945 r. na tak zwanych "ziemiach odzyskanych" na Mazurach i Pomorzu zaczęły się instalować zręby polskiej administracji. Stopniowo rozpoczął się również napływ osadników, zajmujących gospodarstwa opuszczone przez Niemców.

Polacy szybko stali się obiektem agresji ze strony żołnierzy wciąż licznie tu stacjonujących jednostek armii sowieckiej. W ówczesnym Okręgu Mazurskim, starosta powiatowy w Szczytnie, Walter Późny, raportował w sierpniu 1945 r:

"Ze strony polskiej napływają stale skargi o kradzieżach, rabunkach i gwałtach dokonywanych przez znajdujące się w powiecie oddziały wojskowe. Zdarzały się ostatnio wypadki, że osadnicy broniąc swego mienia zostali zastrzeleni, oraz że w obecności rodziców wojskowi gwałcili ich córki."

Do podobnych wypadków dochodziło we wszystkich powiatach Warmii i Mazur. Doprowadziło to do masowego odpływu polskiej ludności, dopiero co zasiedlającej te ziemie. Starosta reszelski Stanisław Watras we wrześniu 1945 r. alarmował:

"Wobec braku należytej ochrony i gwałtownego pogorszenia się stosunków bezpieczeństwa, a więc masowych wypadków grabieży, rabunków i gwałcenia kobiet przez żołnierzy radzieckich, ludność osadnicza masowo opuszcza gospodarstwa wiejskie i powraca do centrum kraju. W niektórych okręgach ucieczka ta objęła do 60% osadników."

W styczniu 1946 r. Sowieci uprowadzili pracownicę Kolumny Przeciw Epidemiologicznej w Bartoszycach, która została "obrabowana z pieniędzy i ubrania, pobita, oraz zgwałcona przez około 30 żołnierzy". W tym samym czasie, w pod olsztyńskiej wsi Likusy czerwonoarmiści pobili i zgwałcili 73-letnią staruszkę.

Skala barbarzyństwa

Nigdy chyba nie dowiemy się, ile dokładnie Polek padło ofiarą radzieckich żołnierzy. W odniesieniu do Czechosłowacji przyjmuje się, że zgwałconych zostało 10-20 tysięcy kobiet. W Polsce, przez którą przebiegała główna oś natarcia sowieckich armii na Berlin, musiało ich być znacznie więcej. Niektóre szacunki mówią, że mogło to być nawet 100 tysięcy ofiar przemocy seksualnej!

Więcej o sowieckim „wyzwoleniu” Polski przeczytasz w książce Dariusza Kalińskiego pod tytułem „Czerwona zaraza”. Kliknij i sprawdź!
Więcej o sowieckim „wyzwoleniu” Polski przeczytasz w książce Dariusza Kalińskiego pod tytułem „Czerwona zaraza”. Kliknij i sprawdź!INTERIA.PL/materiały prasowe

Tuż po wojnie, w latach 1945-1947, zaobserwowano gwałtowny wzrost zachorowań na choroby weneryczne, który przybrał rozmiary prawdziwej epidemii. Roczna liczba nowych zakażeń kiłą wynosiła około 100 tysięcy, a na rzeżączkę 150 tysięcy Ile z nich było efektem gwałtu, nie wiadomo.

W czasach komunizmu był to temat tabu i władzom zwyczajnie nie zależało na przeprowadzeniu jakichkolwiek wiarygodnych badań w tej kwestii. Wydaje się, że również po 1989 r. zagadnienie to nie funkcjonuje dostatecznie w świadomości społecznej, a oprawców w dalszym ciągu nazywa się wyzwolicielami.

Dariusz Kaliński - Specjalista od II wojny światowej i działań sił specjalnych, a także jeden z najpoczytniejszych w polskim internecie autorów z tej dziedziny. Od 2014 roku stały publicysta "Ciekawostek historycznych.pl". Wielbiciel zlotów militarnych, zespołu Dżem i talentu aktorskiego Clinta Eastwooda. Autor książki "Czerwona zaraza. Jak naprawdę wyglądało wyzwolenie Polski".

Ciekawostki Historyczne
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas