P.11c Stefana Okrzei. Czy wrak pozwoli wyjaśnić tajemnicę?
Członkowie stowarzyszenia "Wizna 1939" odnaleźli miejsce rozbicia samolotu P.11c por. pil. Stefana Stanisława Okrzei, pilota 112 Eskadry Myśliwskiej, który zginął 5 września 1939 roku.
Stefan Stanisław Okrzeja urodził się w rodzinie działaczy Polskiej Partii Socjalistycznej. Drugie imię otrzymał po starszym bracie, Stanisławie Aleksandrze Okrzei, który został stracony na stokach Cytadeli 21 lipca 1905 roku za udział w zamachu na oberpolicmajstra płk. barona Karla Nolckena.
Stefan Stanisław po zdaniu matury rozpoczął kurs pilotażu w Cywilnej Szkole Pilotów na lotnisku Ławica. Tuż po uzyskaniu licencji pilota turystycznego został powołany do wojska. Przydzielono go do 21 eskadry liniowej 2. Pułku Lotniczego w Krakowie. Po dwóch latach służby, w 1927 roku został instruktorem w Centrum Wyszkolenia Oficerów Lotnictwa.
Dowództwo oddelegowało go na studia do Szkoły Podchorążych dla Podoficerów w Bydgoszczy, a następnie do Szkoły Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie, gdzie otrzymał stopień podporucznika pilota. Początkowo służył w 61 eskadrze liniowej 6. Pułku Lotniczego we Lwowie, a po ukończeniu kursu wyższego pilotażu przeniesiono go do 112 Eskadry Myśliwskiej 1. Pułku Myśliwskiego.
W boju
Stefan Stanisław Okrzeja był zastępcą dowódcy eskadry, kpt. pil. Tadeusza Opulskiego. Tuż przed wybuchem wojny 112 Eskadra Myśliwska została wcielona do Brygady Pościgowej i przesunięta na lotnisko w Zielonce pod Warszawą.
Rankiem 1 września wystartował na przechwycenie niemieckiej wyprawy bombowej, która kierowała się na Warszawę. Zestrzelił wówczas dorniera Do-17, choć przyznano mu dwa zwycięstwa. Dwa dni później brał udział w zestrzeleniu ciężkiego myśliwca Bf-110. Czwartego dnia wojny eskadra została przesunięta na lotnisko w Zaborowie pod Lesznem.
Stamtąd wystartował 5 września do swego ostatniego lotu. Prowadził klucz P.11c składający się z ppor. pil. Witolda Łokuciewskiego i pchor. pil. Władysława Nowakowskiego. Nad Wyszkowem spotkali dziewięciosamolotową eskadrę Do-17. Do przechwycenia doszło nad wsią Kręgi.
Istnieją dwie wersje śmierci por. pil. Okrzei. Jedna mówi, że zderzył się z samolotem pchor. pil. Nowakowskiego. Druga, że samolot został zestrzelony przez strzelców pokładowych niemieckich bombowców. Odnalezienie wraku samolotu być może pozwoli rozwikłać tę zagadkę wrześniowych walk na polskim niebie.
Tak ten lot wspominał ppor. pil. Łokuciewski:
"(...) Patrolujemy na północny wschód od Warszawy. W 20 minut po starcie spotykamy nad Wyszkowem ciągnących kursem na Warszawę 9 Dornierów. Lecą niżej, na lewo od nas. Skręcamy i atakujemy z tylu i z góry. Dzięki przewadze wysokości szybko zbliżamy się do Niemców. Od ostatniej trójki dzieli nas odległość 300 metrów. Przede mną około sto metrów leci Okrzeja. Przymierzam się do prawego Dorniera z ostatniego klucza. Widzę czarne krzyże na kadłubie i skrzydłach. (...) Z odległości około 200 metrów Niemcy otwierają ogień.
Nie przerywamy ataku i zbliżając się do bombowców nieustannie prażymy z karabinów maszynowych. Zwarty szyk Niemców zaczyna się powoli rozluźniać. Jeszcze chwila, a rozbijemy szyk i "zaopiekujemy" się pojedynczymi bombowcami. Niestety, w tym momencie dostaje samolot Okrzei. Spod obudowy silnika wydobywa się gęsty dym, jednocześnie obrywa się prawe skrzydło, a samolot zwala się w korkociąg i leci ku ziemi. Domyślam się, że Okrzeja został trafiony. Czy aby nie śmiertelnie? Może ujrzę rozwijający się spadochron? Krzyczę w mikrofon: - Stefan, skacz! Skacz! Na moment zapominam o bombowcach i przyglądam się ziemi. Nadzieja na skok Okrzei coraz mniejsza, aż wreszcie gaśnie. Płonący samolot spada na pole w pobliżu szosy (...)".
Rzecznik Stowarzyszenia "Wizna 1939", Marcin Sochoń, stwierdził, że postać Stefana Stanisława Okrzei jest bardzo ważna dla odkrycia tajemnic wojny obronnej we wrześniu 1939 roku. Szczątki samolotu, po badaniach archeologicznych, mają trafić do szkoły w Kręgach, która nosi imię pilota.