Piwo na cześć Kopernika uwarzone. Jak smakuje?

W olsztyńskim browarze uwarzono we wtorek pierwszą warkę piwa lawendowego, którego receptura oparta jest na XVI-wiecznym przepisie. Piwo trafi do sklepów na długi majowy weekend. Dziennikarzom dano po łyku z warki testowej. Smakowało... dziwnie.

XVI-wieczne receptury do współczesnych wymagań piwoszy dostosował główny piwowar olsztyńskiego regionalnego browaru Maciej Mielęcki.

- Robiłem ok. dziesięciu prób. Niełatwo jest zrobić piwo bez chmielu. Trudno też było dobrać odpowiednią ilość lawendy. Nie wiem, czy smak trafi w gusta piwoszy. Mam taką nadzieję... - przyznał Mielęcki, który próbne partie piwa lawendowego przygotowywał od miesięcy w 20-litrowych warkach. Ta, która wyszła najlepiej została zabutelkowana i we wtorek trafiła do degustacji m.in. dla prezydenta Olsztyna Piotra Grzymowicza.

Reklama

- Lawendowe, inne niż wszystko to, co do tej pory o piwie wiecie - mówił Mielęcki.

Grzymowicz wypił pierwszy łyk lawendowego trunku i ... zamilkł. Podobnie zachował się członek zarządu olsztyńskiego browaru, który uwarzył lawendowe piwo Mieczysław Mikulewicz.

- Dobre? Smakuje Panom? - dociekali dziennikarze.

- Inne. Smaczne - odpowiedział Grzymowicz.

A Mikulewicz podał kufel ze złoto-mętnym i pachnącym dziwnie, wcale nie lawendą, trunkiem. Co przypominało w smaku?... Trochę sok z kiszonych ogórków (bo kwaśnawe), ale w żadnym wypadku nie piwo, jakie znamy ze sklepów i barów.

- W sklepach limitowana seria znajdzie się na majowy weekend. Jak ludziom posmakuje, będzie seryjnie produkowane, jak nie, poprzestaniemy na tej jednej partii na cześć Kopernika" - powiedział Mikulewicz.

Olsztyński browar na wyprodukowanie warki piwa lawendowego namówił muzealnik z Pracowni Kopernikańskiej w Olsztynie Paweł Błażewicz. Studiując list wysłany 27 stycznia 1539 roku przez kustosza kapituły warmińskiej do biskupa Jana Dantyszka odkrył on zapis, który zainteresował go tym bardziej, że hobby Błażewicza to domowe warzenie piwa.

- Kustosz kapituły Feliks Reich na prośbę biskupa Jana Dantyszka szpiegował kilku kanoników: Aleksandra Scultetiego, Leonarda Niederhoffa i Mikołaja Kopernika. Przeglądał ich korespondencję, robił odpisy i o wszystkim donosił biskupowi. Chodziło o to, że Dantyszek miał zamiar wytoczyć całej trójce, do której żywił niechęć, procesy o konkubinat. W przypadku Kopernika chodziło o zdobycie dowodów na jego romans z Anną Szyling - powiedział  Błażewicz.

Feliks Reich nie donosił bezinteresownie. We wspomnianym liście napisał Dantyszkowi: "Dzisiaj otrzymałem wino i piwo mazowieckie, mocno wszelako pachnące lawendą (...). Ogromnie jednakże za wszystko dziękuję i nie proszę Waszej Przewielebności, by się starał o nowe, ponieważ poprzednie się jeszcze nie skończyło. Kiedy tylko zostanie wypite, nie omieszkam się znowu naprzykrzyć Waszej Przewielebności".

Wzmianka o piwie pachnącym lawendą tak zaintrygowała Błażewicza, że wyszperał XVI-wieczny przepis na nie. Odkrył, że składało się ono ze słodu jęczmiennego i pszenicznego (w ustalonych proporcjach), a zamiast chmielu do jego produkcji użyto lawendy. Tak samo postąpiono we wtorek w olsztyńskim browarze.

Błażewicz odkrył także, że kanonik Reich tak rozsmakował się w lawendowym piwie, że w swoim testamencie zapisał, by spadkobierca dwóch beczek tego trunku pił je tylko na specjalne okazje.

- Traf chciał, że Reich umarł wiosną 1539 roku a wszystko, co miał, w tym i piwo lawendowe, zapisał Kopernikowi. Tak więc astronom dostał trunek, który trafił do Fromborka w efekcie donosów na Kopernika - podsumował Błażewicz.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: piwo | browar | Mikołaj Kopernik
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy