Radziecka bomba atomowa. Szpiedzy wynieśli amerykański projekt
Walka o zdobycie planów bomby atomowej była jedną z największych operacji wywiadowczych w historii. Stalin zupełnie nie był zdziwiony tym, że Amerykanie posiadają potężną broń. Więcej o radzieckiej operacji dowiecie się z programu "Szpiedzy, którzy zmienili bieg historii", emitowanego 28 kwietnia o 22:00 na Polsat Doku
Kiedy w Poczdamie Harry Truman rzucił mimochodem, że Amerykanie właśnie przetestowali nową, potężną broń, Stalinowi nawet nie drgnęła powieka. Przywódca ZSRR wiedział znacznie lepiej od Trumana, co się dzieje w Białym Domu.
Po śmierci Roosevelta Truman przejął właściwie całą jego administrację, tym samym otoczył się ludźmi blisko związanymi z ZSRR. Adolf Berle, doradca do spraw bezpieczeństwa już w 1939 roku przedstawiał dowody na szpiegowską działalność Harry’ego Dextera White’a, współpracownika sekretarza skarbu Morgenthau’a oraz Lauchlina Curie, doradcy prezydenta ds. ekonomii.
Takich agentów w najwyższych władzach USA było więcej: Alger Hiss z Departamentu Stanu, Laurence Duggan i Harold Glasser z Departamentu Skarbu czy Natan Silvermaster z Departamentu Rolnictwa, czy Harry Hopkins, najbardziej zaufany doradca Franklina D. Roosevelta, jawnie lobbował za Stalinem. To Hopkins przygotował dokumenty, dzięki którym ZSRR został objęty programem Lend-Lease. W 1990 roku Moskwa potwierdziła, że wszyscy oni byli radzieckimi agentami.
Jeśli agenci Stalina dotarli tak blisko prezydenta USA, równie dobrze mogli dotrzeć do innych tajnych informacji.
Szpiegowska siatka
W ośrodku Los Alamos, w którym pracowano nad bombami atomowymi, sowieci mieli swoich szpiegów od pierwszego dnia. Siatkę szpiegowską budowało mieszkające w Waszyngtonie małżeństwo Wasilija i Jelizawiety Zarubinów. Jelizawieta otrzymała polecenie zaprzyjaźnienia się z Katherine "Kitty" Oppenheimer, żoną Roberta Oppenheimera, kierownika projektu "Manhattan".
Dzięki temu do programu udało się włączyć niemieckiego komunistę Klausa Fuchsa, który już wcześniej współpracował z radzieckim wywiadem. Fush wyjechał do Anglii w 1933 roku, tuż po objęciu władzy przez Hitlera. Tam ukończył studia i rozpoczął pracę nad materiałami rozszczepialnymi. Natychmiast po otrzymaniu dostępu do tajnych dokumentów, zgłosił się do radzieckiej ambasady. Ta poleciła mu dostać się do amerykańskiego programu badań.
Udało się to w drugiej połowie 1943 roku. Jego łącznikami z "górą" byli słynni szpiedzy Ethel i Julius Rosenbergowie. Wszystkie informacje trafiały ostatecznie do rezydent radzieckiego wywiadu w Waszyngtonie Aleksandra Fieklisowa. A potem do Moskwy, do Igora Kurczatowa, szefa radzieckiego programu atomowego, i Ławrientija Berii.
Kiedy więc 17 lipca 1945 roku, Truman wspomniał mimochodem o udanym teście nowej broni, Stalin nie był zaskoczony. Informację o testowym wybuchu bomby "Gadget", zdetonowanej w ramach eksperymentu Trinity, dotarły do niego w tym samym czasie, co do amerykańskiego prezydenta.
Radziecka bomba
Pierwsze patenty na użycie uranu jako materiału wybuchowego złożono w ZSRR w 1940 roku. Wówczas urząd odrzucił takie fanaberie. Dopiero po doniesieniach wywiadu o pracach nad bombą atomową w Niemczech i USA, zmusiły partię do zmiany zdania. Prace nabrały tempa, kiedy w listopadzie 1942 roku rozpoczęto budowę ośrodka w Los Alamos.
11 lutego 1943 roku Stalin podpisał dekret powołujący komitet, który miał nadzorować prace nad skonstruowaniem radzieckiej bomby atomowej. Jego szefem został Igor Kurczatow. W ramach projektu słynny konstruktor Andriej Tupolew otrzymał rozkaz skopiowania amerykańskich bombowców strategicznych Boeing B-29 Superfortress. Szpiedzy donieśli bowiem, że, obok brytyjskich Avro Lancasterów, są one brane pod uwagę, jako nosiciele nowej broni.
W maju 1947 w powietrze wzniosły się pierwsze seryjne bombowce Tu-4. Kopiowanie trwało aż trzy lata, ponieważ sowieci mieli problem z imperialnymi jednostkami miar - ciężko im było wykonać przewody i walcowane płaty aluminium o odpowiedniej grubości. W końcu częściowo się poddali. Dlatego Tu-4 miał aż o pięć ton większą masę własną i o 40 km/h mniejszą prędkość maksymalną.
Nim wzniósł się przyszły nosiciel, Kurczatow zbudował reaktor atomowy. Zadziwiająco podobny do zbudowanego cztery lata wcześniej reaktora Chicago Pile-1... Chyba nikt nie będzie zdziwiony, że kiedy 29 sierpnia 1949 roku na poligonie w Semipałatyńsku w Kazachstanie z pokładu Tu-4 zrzucono pierwszą w historii sowiecką bombę atomową, okazała się ona niemal dokładną repliką amerykańskiej bomby zrzuconej na Nagasaki cztery lata wcześniej. Tego dnia rozpoczął się atomowy wyścig zbrojeń.
Zbrodnia i kara
Spośród najważniejszych atomowych szpiegów najwyższą karę zapłaciło małżeństwo Rosenbergów. Dzięki informacjom uzyskanym w ramach projektu Vennona, amerykańsko-brytyjskiej operacji kryptoanalizy radzieckich depesz, zostali aresztowani w 1950 i rok później skazani na śmierć. Wyrok wykonano 19 czerwca 1953 roku w więzieniu Sing-Sing. Do końca życia Rosenbergowie utrzymywali, że są niewinni.
Dzięki nasłuchowi udało się zidentyfikować agenta o pseudonimie "Charles" jako Klausa Fuchsa. Fizyk wrócił do Wielkiej Brytanii tuż po zakończeniu projektu. W 1949 roku został aresztowany i w marcu 1950 roku skazany na 14 lat więzienia. Zwolniono go jednak już po dziewięciu latach. Wyjechał do NRD, gdzie pracował w drezneńskim instytucie fizycznym.
Małżeństwo Zarubinów zostało wydalone z USA jeszcze podczas wojny. FBI zaczęło go podejrzewać o szpiegostwo. Jednak wysoko postawieni oficjele w Departamencie Stanu nie pozwolili na jego aresztowanie. Oficjalnie, aby nie wywoływać niepotrzebnych napięć z sojusznikiem. Naprawdę stali za tym radzieccy agenci, którzy robili wszystko, aby szef rezydentury wywiadu mógł bezpiecznie wrócić do ojczyzny.