Stalag 307. Twierdza Zagłady
Nazistowski Stalag 307 był największym obozem jenieckim znajdującym się w Twierdzy Dęblin. Od lipca 1941 do końca 1943 r. przebywało w nim rotacyjnie ok. 200 tysięcy jeńców. Większość z nich została zgładzona lub zmarła z głody czy w wyniku szerzących się epidemii.
Koniec zapasów i amunicji
Nie wiadomo jak liczny był stan osobowy Kleeberczyków, bowiem w trakcie odwrotu do grupy dołączyła znaczna liczba żołnierzy z innych jednostek, a ewidencję nie zawsze prowadzono zgodnie z aktualnymi wydarzeniami. Fakt wielu pojedynczych dezercji z pola walki został odnotowany, nikt jednak nie rozpatrywał już tych przypadków. Według źródeł niemieckich, 1255 oficerów (w tym 4 generałów) 15605 podoficerów i szeregowych - razem 16860 żołnierzy oddało się w niewolę. Dowódcom 50. i 60. Dywizji Piechoty nie była dana niewola. Od niewoli uchyliło się prawdopodobnie kilkuset żołnierzy ze związków taktycznych. Na polu chwały poległo 324 wojaków, a 20 zmarło skutkiem odniesionych ran.
Ostatni przemarsz
Stamtąd, w wagonach towarowych, wyruszyli m.in. do obozów w Jędrzejowie i Radomiu. Ponad 100 jeńców pozostało w dęblińskiej twierdzy. Nie wiadomo jednak co się z nimi stało. Generała Kleeberga i ścisły sztab przewieziono do Łodzi, potem do Wrocławia i dalej do Twierdzy Königstein k. Drezna. Kleeberg zmarł 5 IV 1941 r.
Po zakończeniu działań wojennych w Europie Zachodniej w 1940 r. dęblińska twierdza zapełniła się jeńcami belgijskimi, francuskimi i holenderskimi. Do dzisiaj nieznana jest ich liczba. Brak jest także szczegółowych informacji na ten temat. Znane są jedynie fragmentaryczne relacje kolejarzy z Dęblina. Wiadomo, iż jakiś czas później jeńcy zostali przewiezieni do innych obozów na teren Niemiec. Po zajęciu Dęblina przez okupanta, twierdza zaczęła pełnić funkcję koszar wojskowych.
Od września 1941 r. zaczęły napływać transporty żołnierzy Armii Czerwonej. W jednym transporcie potrafiło być blisko 5 tysięcy jeńców. W obozie znaleźli się nie tylko Rosjanie służący w Armii Czerwonej, ale także Polacy, zamieszkujący wschodnie tereny przedwojennej Polski. Wielu z nich po napaści Niemiec na Związek Radziecki, znalazło się w sowieckiej armii, tym samym wraz z nimi trafili do niewoli. Każdemu z jeńców zakładano kartę personalną zawierającą podstawowe informacje: datę urodzin, stopień wojskowy, miejsce wzięcia do niewoli i wykształcenie. Pobierano też odcisk palca, początkowo wklejano zdjęcie.
Za zjedzenie wątroby groziła śmierć
"Los jeńców radzieckich stanowi niewyobrażalną tragedię. Wielka ich część zginęła wskutek głodu lub złych warunków atmosferycznych. Tysiące zmarło na tyfus. Komendanci obozu zabronili ludności cywilnej dostarczania żywności jeńcom wojennym, skazując ich na śmierć głodową. W wielu wypadkach, gdy jeńcy wojenni nie mogli maszerować z powodu głodu lub wyczerpania, rozstrzeliwano ich na miejscu na oczach przerażonej ludności, a ciała pozostawiano bez pogrzebu. W wielu obozach nie było zupełnie jakichkolwiek budynków, w których jeńcy mogliby się schronić. Leżeli pod gołym niebem w czasie deszczu jak i śniegu.
Nie dostarczono im nawet narzędzi, aby mogli wykopać sobie doły lub jamy. Warunki w obozie były niewyobrażalnie nieludzkie, niczym nie różniły się od tych w obozach koncentracyjnych. Niemcy łamali postanowienia konwencji genewskiej. Przybyłych do stalagu jeńców traktowano ze szczególnym okrucieństwem. Umieszczano ich w kazamatach z kamiennymi podłogami. Więźniowie z następnych transportów pozostawali na placu obozowym, bez możliwości schronienia się przed zimnem, deszczem czy śniegiem. Jedynym pożywieniem jakie otrzymywali był chleb wyrabiany z mąki drzewnej, słomy i trawy. Głód był tak wielki, że powszechny stał się kanibalizm. Za zjedzenie wątroby, którą łatwo było wydobyć z ciała, groziła kara śmierci" (cytat pochodzi z pracy konkursowej Angeliki Kłos z Zespołu Szkół nr 3 w Dęblinie. Źródło: www.nid.pl).
Martwych jeńców zakopywano w dołach o głębokości 3 metrów. Zdarzało się, że zmarłych z wycieńczenia podczas niewolniczej pracy lub rozstrzelanych, zakopywano w miejscu tragedii, np. podczas "pracy" przy budowie wałów wiślanych. Prawdopodobnie na terenie twierdzy znajduje się jeszcze wiele nieznanych masowych mogił.
Nie wiadomo ilu jeńców Stalagu 307 przeżyło. Tylko nielicznych przetransportowano do innych obozów lub zostali wywiezieni na roboty przymusowe do III Rzeszy. Większość, tj. blisko 70 tysięcy, pozostała w Dęblinie na zawsze... pochowano ich obok murów Twierdzy Dęblin, w okolicach Bramy Warszawskiej. To największa zbiorowa mogiła w Europie! Innymi miejscami pochówku są fort Balonna, międzynarodowy cmentarz wojenny Balonna i Cmentarz Komunalny w Dęblinie, a także fort-skład Młynki.
Radziecka ekspertyza
"Od 16 do 21 X 1947 r. Polska Komisja Państwowa oraz Specjalna Komisja Radziecka przeprowadziły śledztwo w sprawie zbrodni popełnionych przez Niemców na jeńcach radzieckich w Stalagu 307. Na podstawie zeznań świadków i wyników radzieckiej ekspertyzy sądowo-lekarskiej ustalono, iż przez obóz przeszło 120-150 tysięcy jeńców. Na skutek głodu, zimna, braku elementarnych warunków sanitarnych, epidemii, nieludzkiego znęcania się oraz rozstrzeliwania w Stalagu 307 zginęło w latach 1941-1942 około 80 tys. jeńców" (cytat za Łukaszkiewicz Z.: "Zagłada jeńców radzieckich w obozach na ziemiach polskich" [w:] "Biuletyn GKBZHwP" 1949).
Po zakończeniu ewidencji, jeńcy rosyjscy otrzymywali blachy ewidencyjne. Nieśmiertelnikiem żołnierza radzieckiego była bakelitowa tuleja oraz karta z danymi osobowymi. 11 lat temu podczas prac ziemnych prowadzonych na terenie Twierdzy Dęblin odnaleziono nieśmiertelnik należący do czerwonoarmisty, Łopatina Aleksandra Osipowicza.
Włosi więzieni w dęblińskiej twierdzy
W 1944 roku obóz jeniecki Stalag 307 został przemianowany na Oflag 77. 30 września 1943 r. do obozu w dęblińskiej twierdzy przybył transport z tysiącem włoskich oficerów z Francji i Włoch. Niemcy podzielili Włochów na poszczególne grupy - w zależności od stopni oficerskich - od porucznika do majora. W następnych dniach do obozu przybyło około 15 tysięcy oficerów, najwięcej z formacji Strzelców Alpejskich i Bersalierów. Obóz Oflag 77 (trafili do niego oficerowie lotnictwa) został utworzony po zmianach w organizacji i liczbie jeńców Stalagu 307. Jeńcy, którzy odmówili współpracy z nazistami zostali rozlokowani w trzech innych obozach: Cytadeli, w forcie Głusiec (Airlager) oraz obozie Balonna (Triangolo).
Początkowo naziści traktowali Włochów zdecydowanie lepiej niż jeńców radzieckich. Sytuacja zmieniła się, gdy zdecydowanie pogorszyła się sytuacja strategiczna Niemców na frontach. Wśród jeńców włoskich panował głód, szerzyły się choroby zakaźne, były rozstrzeliwania. Na Balonnej i w forcie Głusiec są dotychczas jeszcze nie odkryte masowe groby jeńców włoskich. Według ostrożnych szacunków, w różnych miejscach na terenie twierdzy dęblińskiej zostało ich pochowanych około 6000.
Tej informacji jednak nie potwierdził emerytowany generał karabinierów, Nicola Bozzi. Gdy 11 lat temu obecny prezes Towarzystwa Przyjaciół Dęblina, mjr rezerwy Jerzy Trzaskowski rozmawiał z gen. Bozzim, ten miał stwierdzić, iż w obozie nikt nie zachowywał się w taki sposób wobec jeńców. Poinformował jednak Trzaskowskiego, że będąc jeńcem widział, jak wywożono przez Bramę Egipską w Twierdzy Dęblin zwłoki jeńców radzieckich.
Oflag 77 był obozem przejściowym dla włoskich żołnierzy. Po ewakuacji wysyłano ich do innych obozów. Wielu z nich nie zobaczyło już nigdy swojej ojczyzny. Pamiątką po jeńcach włoskich Oflagu 77 są ich listy. Okres internowania oficerów w Dęblinie to wrzesień 1943 r. - koniec marca 1944 r.
Pomnik
Tadeusz Opieka przerywa milczenie na ten bolesny temat. Do tego przedstawia fakty historyczne świadczące o bohaterskich czynach zarówno Armii Krajowej jak i Armii Ludowej. Książka zawiera 104 zdjęcia, a także rysunki i ryciny. Do jej powstania przyczynili się m.in. działacze Towarzystwa Przyjaciół Dęblina i historycy warszawskiego IPN. Dochód ze sprzedaży książki w większości zostanie przeznaczony na budowę pomnika ku pamięci pomordowanych jeńców radzieckich i włoskich.
Mirosław Skrzypiec
Śródtytuły pochodzą od redakcji portalu INTERIA.PL