Uczta z duszami na cmentarzach. Tak Słowianie świętowali Dziady
Słowianie wierzyli, że przełom października i listopada to moment, kiedy granica między światem żywych a umarłych staje się na tyle cienka, że umożliwia wzajemny kontakt. Wówczas duże zmarłych przybywają na Ziemię i świętują z rodzinami w domach i na cmentarzach.
"Czyscowe duszeczki!
W jakiejkolwiek świata stronie:
Czyli która w smole płonie,
Czyli marznie na dnie rzeczki,
Czyli dla dotkliwszej kary
W surowym wszczepiona drewnie,
Gdy ją w piecu gryzą żary,
I piszczy, i płacze rzewnie;
Każda spieszcie do gromady!
Gromada niech się tu zbierze!
Oto obchodzimy Dziady!
Zstępujcie w święty przybytek;
Jest jałmużna, są pacierze,
I jedzenie, i napitek."
To słowa Guślarza z początku jednej z najsłynniejszych pozycji literatury - Dziadów (cz.II) Adama Mickiewicza. Ludowy obrzęd stał się inspiracją dla polskiego poety, który połączył zwyczaje słowiańskie z chrześcijańskimi. Według ludowych wierzeń, gdy przyroda zamierała granica pomiędzy światem żywych a światem duchów staje się najcieńsza i dusze przodków powracają wówczas do swoich domów.
- W tradycji ludowej każde przesilenie w naturze, nie tylko jesienne, ale i wiosenne, to czas siłowania się dwóch mocy: jasności i ciemności. Wierzono, że właśnie w tym czasie granica między światem żywych i zmarłych jest nikła, a dusze przodków przychodzą do swoich domów - wyjaśnia szefowa Muzeum Etnograficznego w Rzeszowie Elżbieta Dudek-Młynarska w rozmowie z PAP.
Warto wyjaśnić, że przesilenie w tym rozumieniu oznacza zamieranie przyrody (jesień) oraz jej przebudzenie (wiosna). Z tego powodu Słowianie świętowali Dziady dwa razy w roku.
Dusze, demony i uczty cmentarne
Według wierzeń dawnych ludów powracające na świat dusze należało ugościć, aby zapewnić sobie ich przychylność, ale także ulżyć im w zaświatach. To nie było zwykłe wspominanie, ale wręcz żywe obcowanie, z tego powodu urządzane uczty zarówno w domach, jak i na cmentarzach. Z duszami dzielono się kaszą, miodem, jajkami, kutią, oraz częstowano alkoholem, m.in. wylewając lub wyrzucając niewielkie ilości jedzenie bezpośrednio na mogiłę. Często ucztowano również w ważnych miejscach kultu, takich jak święte wzgórza czy drzewa.
Na cmentarzach rozpalano również ogniska, których ciepło pozwalało się ogrzać, a blask wskazywał właściwą drogę (urządzano również kąpiel, stawiając misy z wodą). Ten właśnie zwyczaj został zaadoptowany przez Kościół podczas chrystianizacji i dzięki temu 1 i 2 listopada na grobach bliskich zapalamy znicze. Ogień rozpalano również przy drogach, aby uniemożliwić demonom (za których uważano m.in. dusze zmarłe nagłą śmiercią i samobójców) wyjście na świat. One także chciały skorzystać z cienkiej granicy.
Na zmarłych przodków czekano także w domu
Dlatego w wielu regionach zostawiano otwarte drzwi i okna, a także zabraniano palenia w kominkach, ponieważ niektórzy wierzyli, że dusze mogą wchodzić przez komin. W zasadzie podczas Dziadów było wiele zakazów w trosce o przybywających z zaświatów bliskich. Nie można było wylewać wody za okno, aby nie zalać duszy, nie można było kisić kapusty, aby przypadkiem duszy nie zadeptać, a ucztując przy stole należało unikać gwałtownego wstawania, uderzania w stół, zbyt głośnej rozmowy, aby nie przestraszyć duszy.
Dziadami byli nazywani również wędrowni żebracy, którzy według Słowian byli łącznikami ze światem zmarłych (właśnie przez ciągłą wędrówkę), dlatego również oni byli częstowani w zamian za modlitwy. Zwyczaj praktykowano jeszcze na początku XX wieku, z tym że jedzenie zamieniono na pieniądze.
Dziady w czasach chrześcijańskich i obecnie
Trzeba pamiętać, że chrzest Polski to w zasadzie chrzest Mieszka I, który w ten sposób chciał wzmocnić swoją pozycję jako książę Polan i zyskać poparcie Kościoła. Nie oznacza to, że ludność natychmiast porzuciła tradycyjne wierzenia ochoczo zmieniając wiarę. Jeszcze długo później Dziady były praktykowane. Gdzieniegdzie zwalczane przez duchownych, gdzie indziej adaptowane do nowej sytuacji, jak wspomniane wcześniej znicze. W kościele unickim księża chodzili na dziady wraz z ludnością wiejską odmawiając za dusze modlitwy, urządzając na cmentarzach procesje, podczas których święcono groby i pozostawione na nich jedzenie i pieniądze.
W dzisiejszych czasach 31 października znacznie chętniej obchodzimy Halloween, ale pojawiają się głosy, że to anglosaskie święto, które powinniśmy tym kulturom zostawić, a zamiast tego promować słowiańskie dziady, które pozwolą promować naszą historię kulturę. Obecnie jako święto obchodzone jest przez nieliczną grupę rodzimowierców wyznających dawną religię Słowian.
"Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
Co to będzie, co to będzie?"