Zapomniana matka polskiej niepodległości. Poznaj radiostację WAR

Gdy w listopadzie 1918 roku Polska odzyskiwała niepodległość, duża część świata nawet o tym nie wiedziała. Politycy na czele z Józefem Piłsudskim zdawali sobie sprawę, że aby Polska faktycznie wróciła na mapę, trzeba o tym szybko poinformować inne państwa. Do tego wykorzystano specjalną radiostację WAR.

  • Józef Piłsudski wiedział, że aby Polska faktycznie mogła zostać uznane za państwo niepodległe i suwerenne, musiała światu o sobie przypomnieć. Chodziło o jak najszybsze uznanie odrodzonej Polski, włączając ją w poczet państw zwycięskich w wojnie.
  • Wódz naczelny szybko podpisał specjalną depeszę notyfikującą istnienie państwa polskiego, która miała trafić do światowych mocarstw.
  • Informację o najważniejszym wydarzeniu w nowoczesnej historii Polski rozesłano za pomocą radiostacji WAR, znajdującej się w warszawskiej Cytadeli.
  • Dzięki temu urządzeniu Polska naprawdę wróciła na mapę świata po 123 latach zaborów i pomogła uchronić ją przed bolszewikami w 1920.

Reklama

Niepodległa Polska, o której świat nie słyszał i depesza, która miała to zmienić

Listopad 1918 roku nad Wisłą był miesiącem wielkich wydarzeń. Po 123 latach niewoli, Polacy w końcu mogli być panami we własnym państwie. Józef Piłsudski wraz z czołowymi politykami zdawał sobie sprawę z zadań, jakie stały przed odrodzonym narodem. Jednym z nich było poinformowanie całego świata, że Polska jest już suwerennym i niepodległym państwem z rządem w Warszawie.

Piłsudski zdawał sobie sprawę, że jak dla Polaków to, co się dzieje nad Wisłą, jest wszystkim, w skali całego świata mogło być mało istotnym wydarzeniem. Państwa zachodnie dokładnie nie wiedziały, czy np. odradzająca się Polska ma naprawdę swój rząd, czy może Polacy dalej sprawują władzę pod nadzorem Niemców. Do tego, że świat nie wiedział o tym co dzieje się nad Wisłą w listopadzie 1918 roku może świadczyć fakt, że Francja za pierwszy polski rząd uznała nie ten znajdujący się w Warszawie, a w...Paryżu, gdzie stacjonował Komitet Narodowy Polski.

A to świat miał decydować o nowym porządku po wojnie. Piłsudski więc doskonale wiedział, że jeżeli Polska ma wrócić na mapę, to musi o sobie przypomnieć. Od razu więc rozpoczęto działania. 16 listopada Piłsudski podpisał specjalną depeszę notyfikacyjną o powstaniu niepodległej Polski. Bezpośrednio adresowana była do Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Włoch i Japonii oraz do "wszystkich państw wojujących i neutralnych".

Depesza ta była niezwykle ważna, jednak jeszcze ważniejsze było znalezienie urządzenia, które było w stanie rozprowadzić ją po całym świecie. Wybór był tylko jeden.

Radiostacja WAR. Niemiecka technologia, która pomogła w odrodzeniu Polski

Znajdujący się w Warszawie WAR był radiostacją radiotelegraficzną o mocy 4 kW, co dziś nie robi żadnego wrażenia, bo nawet niektóre urządzenia w naszym domu są mocniejsze. Jednak w tamtych czasach było to bardzo zaawansowane urządzenie, szczególnie jak na polskie warunki.

Radiostację zbudowało w 1915 roku wojsko niemieckie. Po zdobyciu Warszawy Niemcy musieli rozwinąć swoją sieć komunikacyjną na wschodzie, aby lepiej koordynować działania armii w walce z Rosjanami. Warszawa była idealnym miejsce, aby stworzyć nową radiostację. Zbudowano ją z aparatury firmy Telefunken i umieszczono w jednej działobitni warszawskiej Cytadeli. Do odbierania sygnału wykorzystywała dwie 70-metrowe wieże radiowe. Nazwa radiostacji wzięła się od jej sygnału rozpoznawczego, będącym skrótem nazwy miasta.

W listopadzie 1918 na terytorium Polski znajdowały się jeszcze inne radiostacje w Krakowie i w Lublinie, jednak to WAR był wtedy jedynym urządzeniem, które mogło pozwolić na dostarczenie telegramu depeszy do jej adresatów.

Radiostacja WAR nadaje depeszę i wprowadza Polskę na mapę

Tu na wstępie należy wyjaśnić kwestię daty nadania depeszy. Jeszcze do niedawna uważano, że nadano ją w dniu podpisania przez Józefa Piłsudskiego - 16 listopada. W świetle nowych faktów było to jednak niemożliwe, ze względu na to, że wtedy w Cytadeli rządzili jeszcze...niemieccy żołnierze, którzy byli w trakcie opuszczania twierdzy. Faktyczną datą wysłania depeszy jest noc z 18 na 19 listopada.

Wysyłanie depeszy rozpoczęto jeszcze w momencie, gdy w Cytadeli byli ostatni żołnierze niemieccy. Polacy nie mogli już bowiem czekać. 18 listopada doszło do cichego przejęcia stacji i rozbrojenia Niemców. Do wysłania depeszy w świat wybrano byłego sierżanta armii niemieckiej, Ślązaka Jana Pradelloka, który wiedział, jak korzystać z radiostacji. W akcji współpracował z nim polski radiotelegrafista Bronisław Sroka.

Po ustawieniu radiostacji musieli wystukać depeszę kodem Morse’a. Dodatkowo jej treść była po francusku, ówczesnym języku dyplomacji. Wpierw próbowali wysłać wiadomość do Paryża, jednak ten odrzucał odbiór. Francuzi zwyczajnie nie wiedzieli, że to Polacy próbują się z nimi skontaktować, biorąc treść depeszy o niepodległej Polsce jako dziwny podstęp Niemców. Po tym radiotelegrafiści wysłali wiadomość do szwedzkiej stacji w Karlsborgu, która po odczytaniu rozesłała ją do zaadresowanych państw. 

Wpływ radiostacji WAR na polską niepodległość

Depesza nadana przez WAR w ciągu dwóch dni rozeszła się po prawie całym świecie, trafiając m.in. do Waszyngtonu, Paryża, Londynu, Berlina, Wiednia, Moskwy czy Bukaresztu. Wraz z pierwszymi doniesieniami z zagranicznych punktów informacyjnych rządu regencyjnego Warszawy, potwierdziła światu, że Polska jest niepodległym krajem.

Pozwoliło to na uznanie jej jako suwerenny byt na arenie międzynarodowej, dzięki czemu nasz kraj pojawił się na mapie świata, a co ważniejsze, mógł uczestniczyć w nadchodzących rozmowach pokojowych. Tak więc to właśnie dzięki radiostacji WAR uzyskaliśmy faktyczną niepodległość w oczach innych państw.

Jednak radiostacja WAR prócz pomocy w odzyskaniu niepodległości, miała także ogromny wkład w jej obronę podczas wojny polsko-bolszewickiej, odgrywając bardzo ważną rolę podczas Bitwy Warszawskiej. W kluczowych dniach walk 15 i 16 sierpnia WAR zagłuszał radiostacje sowieckie nadawaniem przez 36 godzin bez przerwy...tekstu Nowego Testamentu. Nie tylko wprawiało to Rosjan w konsternacje, ale przede wszystkim uniemożliwiało im koordynacje ataków. Dzięki temu Warszawa obroniła się przed bolszewicką nawałą.

WAR funkcjonował prawdopodobnie jeszcze do 1925 roku, a jego maszty stały w Cytadeli aż do 1935. Dziś nie ma po nich śladu, jednak warto pamiętać, że to dzięki jednej poniemieckiej radiostacji, Polska naprawdę odrodziła się po 123 latach zaborów.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy