Zdjęcie, którego nie chciał wywołać. Tak wygląda piekło!

W 1970 roku rodzice Jamesa Speeda Hensingera otrzymali list od syna stacjonującego w Wietnamie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że do przesyłki dołączone były klisze oraz ostrzeżenie, by pod żadnym pozorem ich nie wywoływać. Po latach tajemnicze zdjęcia ujrzały światło dzienne - i natychmiast stały się sensacją.

James Speed Hensinger nie chciał, by to zdjęcie ujrzało światło dzienne...
James Speed Hensinger nie chciał, by to zdjęcie ujrzało światło dzienne...Świat Wiedzy Historia

Mocne niebo rozjaśnione smugami białego i  czerwonego światła przywodzi na myśl pokaz fajerwerków. Jednak prawda kryjąca się za tą fotografią mrozi krew w żyłach. Zrobiona w kwietniu 1970 roku, ukazuje polowanie, jakie urządzili Amerykanie, by zabić... jednego człowieka.

Przeciwko snajperowi Wietkongu (zresztą niezbyt skutecznemu - w ciągu kilku dni, podczas których prowadził ostrzał amerykańskiej bazy, udało mu się trafić zaledwie raz) zaangażowano wszystkie siły, w  tym ciężkie karabiny maszynowe Browning M2 i  samobieżne działa przeciwlotnicze M42  Duster. Tamtej nocy na wzgórzach w Phú Tai rozpętało się prawdziwe piekło.

-  Nie wiedzieliśmy dokładnie, gdzie się ukrywa. W przybliżeniu ustaliliśmy jego lokalizację i tam skierowaliśmy ogień - opowiada James Speed Hensinger, wówczas 22-letni żołnierz 173 Brygady Powietrznodesantowej, który za pomocą fotografii o długim czasie naświetlania dokumentował "obławę".

Wysłany następnego dnia patrol natknął się na ślady krwi, ale samego strzelca nigdy nie odnaleziono. Co stało się z  rannym partyzantem? Czy po tym, jak cudem uniknął śmierci w krzyżowym ogniu amerykańskich karabinów i dział, udało mu się przedostać do swoich? Czy przeżył wojnę, nazywaną największą pomyłką Waszyngtonu? Nie wiadomo. Prawdopodobnie nigdy nie poznamy jego tożsamości. Pozostaje tylko jednym z anonimowych uczestników konfliktu, który pochłonął łącznie ponad trzy miliony ofiar.

Zakończona druzgoczącą porażką interwencja USA w  Wietnamie sprowokowała głośne protesty. W Stanach Zjednoczonych młodzi ludzie wychodzili na ulice, wykrzykując słynne hasło: "Make love, not war" ("Czyń miłość, nie wojnę"), podczas gdy daleko w Azji ich rówieśnicy oddawali życie w imię światowej polityki. Wiele lat później Robert McNamara, były amerykański sekretarz obrony, przyznał: - Popełniliśmy błąd, straszliwy błąd. Pozostały po nim nieuleczalne traumy, tragiczne wspomnienia oraz fotografie. Fascynujące, na swój sposób piękne, lecz przede wszystkim przerażające - i boleśnie pokazujące, jak wygląda piekło...

Maria Rojewska

James Speed Hensinger. Autoportret wojenny z 1970 r.
James Speed Hensinger. Autoportret wojenny z 1970 r.www.jhensinger.orgarchiwum prywatne
Świat Wiedzy Historia
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas