Zimowa wyprawa na Broad Peak. Mija pięć lat od tragedii
Piątego marca 2013 roku na szczycie niezdobytego wcześniej zimą Broad Peaku stanęli Adam Bielecki, Artur Małek, Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski. Radość z sukcesu nie trwała długo. W trakcie zejścia z góry zginęli dwaj himalaiści. Kolejny ośmiotysięcznik zebrał krwawe żniwo.
Rozłożysty Broad Peak - potężna góra zlokalizowana w niedalekim sąsiedztwie K2 w Karakorum na pograniczu Chin i Pakistanu - nieprzypadkowo nazywany jest "szerokim szczytem".
Oprócz wierzchołka głównego (8051 m n.p.m.) w skład masywu wchodzą przedwierzchołek Rocky Summit (8028 m n.p.m.), Broad Peak Central (8011 m n.p.m.), Broad Peak North (7490 m n.p.m.) i Kharut Kangri (6942 m n.p.m.).
Broad Peak dla Polaków
Historia podboju dwunastego najwyższego szczytu świata sięga lat 50. ubiegłego stulecia. Pierwszego wejścia dokonali 9 czerwca 1957 roku Austriacy w składzie: Hermann Buhl, Kurt Diemberger, Marcus Schmuck i Fritz Wintersteller.
Bogatą i tragiczną zarazem kartę w dziejach eksploracji Broad Peaku zapisali również polscy wspinacze. 28 lipca 1975 roku wierzchołek centralny (8011 m n.p.m.) po raz pierwszy w historii zdobyli Kazimierz Głazek, Janusz Kuliś, Marek Kęsicki, Bohdan Nowaczyk, Andrzej Sikorski. Trzej ostatni zginęli podczas zejścia ze szczytu.
Osiem lat później sukces zanotowała polska wyprawa kobieca. Krystyna Palmowska 30 czerwca 1983 roku została pierwszą kobietą, która stanęła na głównym wierzchołku Broad Peaku. Podczas tej samej ekspedycji Anna Czerwińska doszła do Rocky Summit.
W kolejnym letnim sezonie spektakularnego i skutecznego ataku na szczyt dokonał Krzysztof Wielicki. 14 lipca 1984 roku nasz utytułowany himalaista zdobył górę solo w ciągu zaledwie 22 godzin! Było to pierwsze jednodniowe wejście na ośmiotysięcznik w historii.
Lata 80. przyniosły początek polskiego himalaizmu zimowego. Za sprawą legendarnego wspinacza i organizatora Andrzeja Zawady, Polacy zaczęli niemal kolekcjonować zimą najwyższe szczyty świata, prowadząc historyczne wyprawy w Himalaje i Karakorum.
Pierwsze zimowe wejście
Zimą 1988 roku Andrzej Zawada kierował polsko-kanadyjską wyprawą na Broad Peak. Chociaż szczyt nie został zdobyty, Maciej Berbeka ustanowił 6 marca zimowy rekord wysokości w Karakorum, docierając do Rocky Summit. Wynik ten - 8028 m n.p.m. - został pobity dopiero w 2011 roku.
Polacy dopięli swego i zdobyli zimą dwunasty najwyższy szczyt globu w 2013 roku. 5 marca na szczycie stanęli Maciej Berbeka, Adam Bielecki, Tomasz Kowalski i Artur Małek. Wyprawą kierował Krzysztof Wielicki.
Adam Bielecki na wierzchołku nagrał krótki film. Wspinacz był szczęśliwy, a jednocześnie potwornie zmęczony. Ledwo łapał oddech, co jest zrozumiałe przy takim wysiłku i wysokości ponad ośmiu tysięcy metrów, z nosa wisiał mu wielki sopel lodu.
"Jestem na szczycie Broad Peaka! Pierwsze zimowe wejście! Summit!" - krzyczał uradowany.
Walka o przetrwanie
Była godzina 17.20. Drugi na szczycie - pół godziny później - zameldował się Artur Małek. Po kilkudziesięciu sekundach zaczął schodzić. To wtedy spotkał Macieja Berbekę i Tomasza Kowalskiego. Do szczytu mieli niedaleko, ale zachodzące słońce zwiastowało zbliżającą się noc i siarczyste mrozy.
Tak jak Adam Bielecki, Artur Małek w obawie przed odmrożeniami i zamarznieciem, zdecydował się jak najszybciej wrócić do obozu. Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski zdobyli szczyt o godz. 18.00. Radość w polskim zespole nie trwała długo, rozpoczęła się walka o przetrwanie.
Adam Bielecki i Artur Małek szczęśliwie dotarli do obozu czwartego. Zbyt wycieńczeni i wychłodzeni wspinaczką Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski nigdy do niego nie zeszli. 7 marca zostali oficjalnie uznani za zmarłych.
"Kiedy Adam Bielecki i Artur Małek zeszli do czwartego obozu i odezwali się, próbowałem ich wypchnąć do góry, ale wiedziałem, że to bez szans, bo byli wykończeni. To tak jakby komuś, kto właśnie skończył maraton, kazać biec z powrotem. Nie da się" - komentował w rozmowie z "Newsweekiem" Krzysztof Wielicki.
Przyczyna śmierci himalaistów
Tragiczna w skutkach wyprawa na Broad Peak była szeroko komentowana w mediach. Kozłem ofiarnym został Adam Bielecki. To on dostał największe cięgi za "zostawienie" kolegów pod szczytem.
- Problem nie był taki, że wokół mnie było sporo hejtu czy krytyki, tylko to, że dwóch moich przyjaciół nie wróciło z góry. Tym się przejmowałem przede wszystkim, a cała ta burza medialna, oczywiście przykra i trudna, nawet bardziej dla moich bliskich niż dla mnie, była trochę zewnętrzna wobec mnie. I patrząc z zewnątrz mogła się wydawać bardziej poważna niż była w rzeczywistości - wspominał w rozmowie z Interią.
Polski Związek Alpinizmu powołał specjalny zespół ds. zbadania okoliczności i przyczyn wypadku. W raporcie końcowym, opublikowanym kilka miesięcy po tragedii, opisano dokładniej przyczyny śmierci dwójki polskich himalaistów:
"Bezpośrednią przyczyną śmierci Tomasza Kowalskiego było prawdopodobnie nieoczekiwane, dramatyczne osłabienie organizmu spowodowane trudami wejścia i wysokością oraz wychłodzenie spowodowane długą ekspozycją na niskie temperatury. Tomasz Kowalski nie miał obrażeń ortopedycznych, które mogłyby spowodować niemożność poruszania się.
Bezpośredniej przyczyny śmierci Macieja Berbeki zespół nie był w stanie określić na podstawie posiadanych informacji. Mogło to być osłabienie wysokościowe organizmu, wychłodzenie organizmu bądź nieszczęśliwy wypadek."
Krytyczny raport PZA
Zespół negatywnie ocenił postawę Adama Bieleckiego, który nie schodził do obozu czwartego z resztą uczestników ataku szczytowego, a następnie szybko zszedł do bazy, kiedy "jeszcze na górze można się było spodziewać zwrotu sytuacji i uratowania Macieja Berbeki".
Powołana przez PZA komisja miała też "poważne zastrzeżenia do postawy Artura Małka". Chodziło o to, że wspinacz odmówił Maciejowi Berbece wspólnego schodzenia ze szczytu. Doceniano natomiast odwagę Artura Małka "w pozostaniu wraz z Karimem Hayatem w obozie czwartym, jako ewentualne wsparcie dla Macieja Berbeki".
- Raport był dla mnie najbardziej nieprzyjemny, ale mam wrażenie, że to już historia, łącznie z tym, tak myślę, że ci którzy go napisali, żałują dziś, że on ma taki kształt, że dali się wmanewrować. Dla mnie ważne było to, co mówili ludzie, którzy byli w takich warunkach, wiedzą z czym wiąże się przebywanie zimą na tej wysokości w Karakorum. Na świecie jest ich kilka. I dostałem od nich wsparcie - przyznał po latach Adam Bielecki.
"Już mu nie będą przeszkadzać"
W czerwcu 2013 roku brat Macieja Berbeki - Jacek - poprowadził wyprawę poszukiwawczą na Broad Peak. W jej skład weszli ponadto Krzysztof Tarasewicz, Jacek Jawień i reporter Jacek Hugo Bader. 6 lipca pochowano Tomasza Kowalskiego.
Wspomina Jacek Jawień (cytat za wspinanie.pl): "Znajdował się w takim miejscu, że nikt idąc na szczyt nie mógł go ominąć (na wysokości 7960 m n.p.m. - przyp. red). Pochowaliśmy Tomka ze 100 m niżej. Na grani, ale z boku, w kamieniach. Pod sporym głazem ułożyliśmy ciało, obłożyliśmy kamieniami. Ma już spokój. Już mu nie będą przeszkadzać".
Zwłok Macieja Berbeki nie udało się odnaleźć.
(dj)