150 osób przegląda 3 mln wpisów na “chińskim Twitterze”

Chińczycy nie mogą używać Facebooka, Twittera oraz innych podobnych im stron. Mają za to niezwykle popularny serwis mikroblogowy Sina Weibo. I jeśli komuś wydaje się, że cenzura nie jest w stanie go kontrolować, to grubo się myli.

Według agencji Reuters w Sina Weibo - serwisie mikroblogowym, z którego użytkownicy mogą korzystać, jeśli podadzą numer dowodu osobistego - 150 cenzorów pracuje przez siedem dni w tygodniu, 24 godziny na dobę. Non stop przeglądają to, co piszą użytkownicy.

Wszyscy są mężczyznami, ponieważ uważa się, że kobiety nie powinny pracować w nocy i być cały czas wystawione na działanie “obraźliwych materiałów". Większość cenzorów ma ok. 20 lat i zarabia równowartość 490 dol.

Jak wygląda mechanizm działania cenzury? Wpisy na Sina Weibo nie publikują się tak po prostu. Przed tym są skanowane przez specjalne programy do cenzury. Komputer wyłapuje rzeczy, które nie nadają się do powiedzenia w chińskim internecie. Następnie wchodzi człowiek, który czyta wpis zakwestionowany przez komputer i decyduje o jego publikacji.

Reklama

W ciągu 24 godzin cenzorzy muszą sobie poradzić średnio z 3 mln wpisów. Pracują przy tym na 12-godzinne zmiany. Każdy w ciągu godziny czyta średnio 3 tys. wpisów użytkowników.

Ale na tym nie koniec. Ocenzurowany wpis zwykle pokazuje się na koncie użytkownika, który go próbował opublikować. Ale widzi go tylko on, u wszystkich innych wpis jest zablokowany. W skrajnych przypadkach moderatorzy mają prawo zablokować użytkownikowi możliwość dodawania wpisów, a nawet zamknąć jego konto.

Marta Wawrzyn

gadzetomania.pl


Gadżetomania.pl
Dowiedz się więcej na temat: Chiny | Facebook | Twitter
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy