Amazon nie będzie już płacił pracownikom, by pisali na Twitterze pozytywne komentarze o pracy w firmie

Amazon rozwiązał twitterową armię pracowników, którym przedsiębiorstwo płaciło za tworzenie pochwalnych treści o pracy w firmie. Dotychczas korporacja stworzona przez Jeffa Bezosa korzystała z tego rozwiązania, by walczyć z zarzutami o złych warunkach pracy w Amazonie.

Amazon postanowił zakończyć kontrowersyjną akcje na Twitterze
Amazon postanowił zakończyć kontrowersyjną akcje na Twitterze123RF/PICSEL

Amazon jest już szeroko znany ze swojego podejścia do pracowników i warunków pracy. Swego czasu pojawiły się w sieci historie o pracownikach, którzy oddają mocz do butelek, by tylko zdążyć z wykonaniem swoich zadań. Firma oczywiście zaprzeczyła tym pogłoskom, co sprowadziło na nią powódź dowodów na Twitterze.

Już wcześniej firma nie miała najlepszego wizerunku na rynku pracowniczym. Z tego też względu zaczęła płacić niektórym pracownikom, by umieszczali pochwalne opinie o pracy w firmie. Powstało co najmniej kilkanaście kont, wypowiadających się pozytywnie o działaniach firmy i warunkach w niej panujących. Profile mogły zostać łatwo rozpoznane ze względu na obecność frazy "Amazon FC Ambassador" i uśmiechu Amazona jako zdjęcie w tle.

Cała akcja okazała się być mało udana. Treści produkowane przez opłacanych pracowników były po prostu sztuczne i mało przekonywujące. Bardzo szybko pojawiły się konta parodiujące ich wpisy i zachowania.

Dokument przedstawiony przez portal The Intrecept w marcu 2021 roku, wskazywał, że przedsiębiorstwo Bezosa stosuje te kontrowersyjne praktyki już od 2018 roku. The Financial Times podało, że firma już nie będzie dłużej płacić swoim pracownikom za pozytywne opinie na Twitterze. Najwidoczniej władze Amazona również zauważyły, że akcja nie przynosi oczekiwanych skutków, a jedynie została wykpiona przez internautów. Jak podaje Financial Times, "władze Amazona [...] były niezadowolone ze słabego odbioru schematu" i w rezultacie firma postanowiła "zamknąć akcję i usunąć wszelkie po niej ślady".

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas