Amazon w obliczu pozwu za chiński akumulator, który wywołał pożar

Wygląda na to, że czasy, kiedy platformy sprzedażowe pokroju amerykańskiego giganta czy polskiego Allegro, nie odpowiadają za swoich sprzedawców, już dawno za nami i konieczna będzie lepsza weryfikacja ofert.

W tym konkretnym przypadku sytuacja jest jeszcze gorsza, bo chodzi o produkt polecany przez sam Amazon, czyli oznaczony jako element programu Amazon’s Choice, w którym platforma wskazuje na oferty o wysokich ocenach, świetnych recenzjach i korzystnych cenach. Mówiąc konkretniej chodzi o akumulator, który po podłączeniu do gniazdka spowodował pożar garażu i poparzenia u klienta z Minnesoty, który go kupił. Zdaniem Bureau Property & Casualty Insurance Company gigant e-commerce sprzedał ten towar klientowi i powinien ponieść odpowiedzialność za szkody wyrządzone przez pożar w wysokości 75 tysięcy dolarów. 

Reklama

Jak można przeczytać w pozwie, przyczyną pożaru był niekompatybilny zasilacz, który jednak figurował na liście kompatybilnych, więc nie była to wina użytkownika. Firma zajmująca się ubezpieczeniami pozywa więc Amazon za zaniedbanie, brak ostrzeżeń oraz odpowiedzialności, kiedy to „odegrała bezpośrednią rolę w promocji, sprzedaży i dystrybucji” towaru, który nawet dotarł do klienta w pudełku z logiem Amazon. Czy to wystarczy, żeby sąd uznał, że to właśnie amerykański gigant, a nie chiński producent, jest winny tego wszystkiego? 

Trudno powiedzieć, jeszcze niedawno można było spodziewać się wszystkiego, ale po ostatnich decyzjach sądów wydaje się, że klient powinien wygra bez większych problemów. Bo choć Amazon wielokrotnie powoływał się w takich sytuacjach na fakt, że jest tylko pośrednikiem między kupującym i sprzedawcą, a zatem nie odpowiada za defekty produktów, to sędziowie coraz częściej mają inne zdanie. Wystarczy tylko wspomnieć wyrok z lipca 2019 roku, kiedy to Amazon został uznany winnym za produkty od sprzedawców na swojej platformie - sąd uznał, że koncern powinien odpowiedzieć za wadliwą obrożę dla psa, którą zakupiła jedna z klientek, a która po prostu rozpadła się na kawałki i pozbawiła ją wzroku w jednym oku. 

- Nie wierzymy, że prawo Pensylwanii chroni firmę przed odpowiedzialnością tylko dlatego, że wybrała model sprzedaży, w którym bezpieczeństwo konsumentów nie jest priorytetem - tak wyrok został umotywowany. Poza tym, Amazon może też obrać zupełnie inną drogę i po prostu przyznać się do błędu, a wszystko w ramach podkreślenia swojej nowej polityki Project Zero, która miała wyeliminować z platformy podróbki i promuje zgłaszanie wszystkich takich sytuacji organom ścigania. Mówiąc krótko, dopóki firma nie zdecyduje się na oficjalny komentarz, możemy tylko gdybać, ale nie da się ukryć, że jesteśmy bardzo ciekawi rozwinięcia tej sprawy, bo tak naprawdę chodzi tu o dobro wszystkich klientów, nie tylko amerykańskich. 

Źródło: GeekWeek.pl/TheVerge

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama