Chcesz być pozwany przez Microsoft?
Trwają przepychanki pomiędzy zwolennikami wolnego oprogramowania i Microsoftem. Ci pierwsi zachęcają giganta do tego, aby ten... oskarżył ich z powodu naruszeń patentowych.
Firma z Redmond wyciąga natomiast na światło dzienne badania, które mają dowodzić, że deweloperzy nie chcą licencji GPL 3, zabraniającej m. in. porozumień patentowych z dostawcami programów open source.
Pozwij mnie!
Ostatnie oskarżenia Microsoftu dotyczące liczby patentów, które rzekomo narusza system Linux i inne programy z otwartym kodem, spowodowały nie tylko reakcję ze strony twórców oprogramowania, ale także oburzenie przeciętnych użytkowników. Przykładem może być inicjatywa "Sue me first, Microsoft" ("Pozwij mnie pierwszego, Microsoft").
W ramach akcji użytkownicy są zachęcani do pozostawiania na specjalnej stronie wiki informacji o oprogramowaniu jakiego używają, oraz swojego adresu e-mail. Dane kontaktowe mają być pomocą dla Brada Smitha - prawnika Microsoftu i autora wielu pozwów. Dodatkowo uczestnicy akcji proszeni są o krótki komentarz dotyczący tego, dlaczego zdecydowali się na używanie otwartego oprogramowania.
Autorzy inicjatywy raczej nie boją się oskarżeń ze strony Microsoftu, ale uznają też, że jeśli rzeczywiście by do nich doszło, to wcale nie będzie to dla koncernu z Redmond korzystne. Skierowanie sprawy do sądu wymagałoby od Microsoftu wymienienia naruszanych patentów z nazwy, o co prosił już wcześniej Linus Torvalds. W opinii wielu członków społeczności open source Microsoft nie jest w stanie dokładnie wymienić patentów.
Do udziału w akcji zapraszani są również internauci spoza USA. Jej autorzy chcą w ten sposób pokazać, że świat jest szerszy niż zasięg amerykańskich praw patentowych, które ich zdaniem spowalniają rozwój oprogramowania desktopowego. Poza tym duża liczba nieamerykańskich wpisów może zachęcić do akcji tych, którzy powinni być nią najbardziej zainteresowani - Amerykanów.
A Microsoft swoje...
Raczej wątpliwe jest, aby Microsoft dostrzegł tę akcję, tak samo jak nie dostrzegł innych, podobnych inicjatyw. Oficjele firmy z Redmond już wcześniej zresztą mówili, że nie chcą nikogo oskarżać, pragnąc jedynie, aby firmy dostarczające open source podpisały z nimi umowy licencyjne na korzystanie z patentów.
W podpisaniu tych umów i wygenerowaniu zysku z patentowego portfolio może jednak przeszkodzić nowa wersja licencji GPL. Mówi ona, iż licencjobiorca nie może nabywać praw patentowych do dzieła na licencji GPL. Ponadto, zapewnienie o nietykalności patentowej traktowane jest w jej świetle jak nabycie praw patentowych.
Microsoft skupił się teraz na zdyskredytowaniu licencji GPL przedstawiając badania, z których wynika, iż deweloperzy nie chcą tej licencji. Badania były przeprowadzone przez Harvard Business School na próbie... 34 respondentów. Jak donosi eWEEK, próba badanych miała być w założeniu wyższa, ale tylko 11 proc. ankietowanych odesłało kwestionariusze.
W opinii komentatorów obecne działanie Microsoftu jest zaskakujące. Firma nie chce walczyć w sądzie, a więc nie walczy zdecydowanie o to, co jej się rzekomo należy. Jednocześnie podejmuje kroki, które wzbudzają niechęć i nieufność środowiska open source. Wydaje się, że lepiej byłoby albo wytoczyć ciężkie działa, albo budować nić porozumienia ze społecznością wolnego oprogramowania. Firma z Redmond nie może się zdecydować ani na jedno, ani na drugie.