Kanclerz Niemiec okłamał Ukrainę. Nie będzie pocisków Taurus
Friedrich Merz kilka miesięcy temu wielokrotnie ogłaszał, że gdy tylko zostanie wybrany na stanowisko kanclerza Niemiec, to natychmiast wyśle do Ukrainy potężne pociski manewrujące dalekiego zasięgu o nazwie Taurus. Teraz okazuje się, że Ukraina nie dostanie tej broni.

Nie będzie potężnych pocisków Taurus dla Ukrainy
Friedrich Merz został kanclerzem Niemiec na początku maja bieżącego roku. Wszyscy zainteresowani wsparciem militarnym Ukrainy oczekiwali, że Merz spełni swoją obietnicę. Niestety, teraz już wiemy na pewno, że Ukraina nie otrzyma tej broni. Boris Pistorius, niemiecki minister obrony, oficjalnie ogłosił podczas konferencji prasowej u boku prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego w Kijowie, że Niemcy nie dostarczą Ukrainie pocisków manewrujących Taurus.
Rząd Niemiec obawia się słów władz na Kremlu, które wiele razy zapowiadały, że jeśli Niemcy dostarczą Ukrainie tę broń i użyje ona jej na terytorium Rosji, to armia Władimira Putina odpowie na to uderzeniem rakietowym bezpośrednio na zakłady produkujące Taurusy, znajdujące się w południowej części kraju.
Niemcy boją się ataku rakietowego Rosji
Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Otóż w zamian Niemcy zobowiązały się do przekazania Ukrainie dodatkowej pomocy militarnej w wysokości blisko 2 miliardów euro, uzupełniając 7 miliardów euro już przyznane w ostatnich miesiącach. Eksperci podają, że ta kwota może zostać przeznaczona przez Ukraińców na budowę nowej lub rozwój już istniejącej broni o podobnych parametrach.
Oznacza to, że Ukraińcy będą mogli przyspieszyć i zwiększyć produkcję np. pocisków Neptun czy Grom-2, które oferują zasięg od 500 do nawet 1000 kilometrów i bez problemu mogą sięgnąć Moskwy. Pomimo tych dobrych wieści, Ukraińcy są rozczarowani i sfrustrowani zachowaniem niemieckich przywódców, ponieważ oprócz finansowania, to właśnie wysyłka gotowej broni jest obecnie najważniejsza w celu skutecznego odstraszania wroga.
Ukraina chciała użyć Taurusów do ataku na Rosję
Ukraińska armia niedawno przyznała, że chce wykorzystać pociski Taurus o zasięgu 550 kilometrów do ataku na strategiczne obiekty rosyjskie. W grę wchodzi oczywiście Most Krymski oraz składy amunicji i paliw. Ta broń może niszczyć podziemne bunkry dla dowództwa armii, okręty, systemy obrony czy obiekty przemysłowe.
Eksperci z serwisu Defence Express podali, że nic nie stoli na przeszkodzie w przekazaniu tych pocisków, ponieważ mogą zostać zintegrowane z ukraińskimi bombowcami Su-24, które już teraz przenoszą liczne rodzaje broni dostarczonej z krajów NATO. Taurus to pocisk manewrujący wystrzeliwany z myśliwców, opracowany przez niemiecko-szwedzką spółkę Taurus Systems GmbH. Zostały one zaprojektowane w 1998 roku i weszły do służby w 2005 roku. Ich domeną jest technologia stealth, czyli są trudne do wykrycia przez nawet najlepsze radary.
Pociski Taurus to zaawansowana broń
Pocisk jest napędzany przez silnik turbowentylatorowy Williams WJ38-15, który może rozpędzić go do prędkości 0,95 Macha. Pocisk ma zasięg do 550 kilometrów i porusza się zaledwie 70 metrów ponad powierzchnią ziemi, co bardzo utrudnia wrogowi jego wykrycie. Pocisk nakierowywany jest na cel za pomocą nawigacji opartej na obrazie (IBN) i na podstawie terenu (TRN).
Produkcja seryjna pocisku zakończyła się w 2010 roku dla Niemiec (600 sztuk) i w 2018 roku dla Korei Południowej (kolejne partie), ale infrastruktura i know-how pozostały w gotowości. Eksperci sugerują, że taka elastyczność może być sygnałem dla państw NATO, w tym Niemiec, które obecnie dysponują ograniczoną liczbą sprawnych pocisków. Szacuje się, że z 600 egzemplarzy wyprodukowanych dla Luftwaffe, tylko ok. 150-300 jest w pełni funkcjonalnych.
Taurus Systems GmbH podaje, że jedna sztuka pocisku KEPD 350 kosztuje blisko milion euro. Rakiety mogą być transportowane i odpalane z pokładów myśliwców McDonnell Douglas F-15E Strike Eagle, McDonnell Douglas F-15E Strike Eagle czy Eurofighter Typhoon. Istnieje jednak możliwość integracji ich z samolotami, którymi dysponuje lub będzie dysponowała ukraińska armia.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 88 tys. obserwujących nasz fanpage - polub GeekWeek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!