Clean IT: Koniec anonimowości i policyjne patrole w internecie

Kojarzycie może projekt Clean IT? Nie? Nic dziwnego, bo niewiele uwagi poświęca mu się w mediach. Doniesienia na jego temat pojawiały się już w lutym tego roku, ale później sprawa przycichła, za sprawą ACTA.

Projekt Clean IT może się okazać groźniejszy dla wolności sieci niż ACTA
Projekt Clean IT może się okazać groźniejszy dla wolności sieci niż ACTA123RF/PICSEL

Masowe protesty w całej Europie niczego jednak nie nauczyły brukselskich biurokratów - z ujawnionych dokumentów wynika, że Clean IT może stać się jeszcze gorszym kagańcem niż ACTA. Projekt Clean IT został zainicjowany w maju 2010 roku przez Komisję Europejską, ona też przyznała na ten cel 400 tysięcy euro. Biorąc pod uwagę możliwości Komisji - niewiele. Celem programu było opracowanie systemu, dzięki któremu użytkownicy mogliby oznaczyć "terrorystyczną" treść w internecie. Udział w programie miał być dobrowolny ale firmy oferujące swoje usługi w sieci byłyby zachęcane do usuwania oznaczonych w ten sposób materiałów. Jeszcze w sierpniu tego roku But Klaasen, koordynator programu mówił o nim w ten sposób:

"Wydaje nam się, że istnieje przepaść pomiędzy prawem, a tym w jaki sposób funkcjonuje internet. Na przykład firmy hostingowe - takiej firmie trudno jest oceniać czy coś jest nielegalne. Nie możemy oczekiwać, że firma hostingowa będzie oceniała co jest legalne a co nie ale w pewnym momencie łamanie prawa staje się zauważalne. Staramy się pomóc im zauważyć sprawy, w których powinni interweniować".

Po zakończeniu projektu opublikowane miały zostać ostateczne wytyczne. "Te zasady mogą być użyte jako wytyczne lub gentleman's agreement i zostać przyjęte przez wielu partnerów" - czytamy na stronie Clean IT. "Będą opisywać zakres odpowiedzialności i konkretne kroki, które powinny podjąć prywatne i publiczne jednostki w celu walki z nielegalnym wykorzystaniem internetu".

Brzmi sensownie. Niestety, z poufnych dokumentów, do których dotarła organizacja European Digital Rights (EDRI) wynika, że ludzie, którzy pracują nad Clean IT dawno temu już zapomnieli o celach, jakie im oficjalnie przyświecają. Dokumenty pochodzą z końca sierpnia tego roku i nie miały trafić do wiadomości publicznej. Zawierają one aktualnie dyskutowane przez członków Clean IT propozycje, które mogą znaleźć się w ostatecznych wytycznych. Oto kilka najciekawszych:

- Usunięcie istniejących przepisów zabraniających filtrowania/podsłuchiwania połączeń internetowych pracowników;

- Władze powinny mieć możliwość usunięcia treści "bez wykorzystywania żmudnych i formalnych procedur";

- Świadome linkowanie do "terrorystycznych treści" miałoby stać się wykroczeniem;

- Nakłanianie firm oferujących swoje usługi w sieci do wprowadzania polityki "prawdziwych danych". W krajach, których system prawny będzie dopuszczał taką możliwość - sprawdzanie tożsamości;

- Dostawcy internetu mieliby stać się odpowiedzialni za brak "rozsądnych" wysiłków w celu zidentyfikowania "terrorystów" w internecie;

- Odpowiedzialność użytkowników, którzy świadomie zgłaszają treść, która nie jest nielegalna;

- Propozycja by rządy przyznawały publiczne kontrakty tym dostawcom internetu, którzy najbardziej idą im na rękę (dosłownie - stopień współpracy ma być kryterium podczas przyznawania kontraktów);

- System blokad lub ostrzeżeń, który miałby być wprowadzony przez portale społecznościowe;

- Polityka "prawdziwych zdjęć" w portalach społecznościowych;

- Przechowywanie adresów IP osób, które zgłoszą "terrorystyczne treści";

- Filtrowanie uploadu, żeby sprawdzić, czy raz usunięta treść nie pojawi się po raz kolejny;

- Oddelegowanie policjantów do patrolowania internetu. Mieliby być oznaczeni i aktywni na portalach społecznościowych oraz forach dyskusyjnych;

Choć program ma być "dobrowolny", pomysł, by przekupić ISP rządowymi kontraktami spowoduje, że będą się oni prześcigać we wprowadzaniu wytycznych w życie. A ponieważ dokument oczywiście nie precyzuje czym są "terrorystyczne treści", jak na razie wygląda to na kolejny knebel, tym razem pod płaszczykiem walki z terroryzmem. Knebel, który nie będzie prawem więc żaden trybunał nie będzie mógł go zakwestionować.

Choć samo Clean IT nie zgodzi się z tym stwierdzeniem. W oświadczeniu opublikowanym na ich stronie internetowej po ujawnieniu dokumentu można przeczytać, że:

"Dokument jest tylko podstawą do dyskusji i podsumowuje możliwe rozwiązania problemów oraz zawiera pomysły, które muszą być jeszcze ocenione przez naszych publicznych i prywatnych partnerów. Zalety i wady tych propozycji, z uwzględnieniem tego, że nie powinny one wpłynąć na wolność online, będą dyskutowane na następnych spotkaniach. Kiedy tylko plany będą bardziej szczegółowe i popierane przez wszystkich uczestników, zostaną opublikowane na stronie Clean IT. Na początku roku 2013, po zakończeniu projektu, wszystkie plany i dokumenty zostaną opublikowane".

Propozycji jest naprawdę sporo. Świadomość tego, że część z nich najprawdopodobniej nie znajdzie akceptacji nie poprawia mi nastroju ponieważ oznacza to, że część z nich zostanie jednak przyjęta i ktoś będzie próbował je wprowadzić w życie. A taka wizja internetu nie jest szczególnie pociągająca.

Andrzej Spyra

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas