Czy istnieje internetowy skimming?

Instalowane w bankomatach nakładki skimmingowe, używane przez przestępców do przechwytywania danych o kartach kredytowych i płatniczych, coraz częściej wysyłają dane w postaci wiadomości SMS.

Cyberprzestępcy przechwytują informacje z paska magnetycznego u wlotu szczeliny, do której wkłada się kartę, a numer PIN poznają, stosując nakładkę na klawiaturę albo miniaturowe kamery. Później wystarczy wyprodukować kopie kart i podjąć gotówkę z cudzych kont.

W przypadku wysyłającego SMS-y sprzętu nowej generacji nakładki nie muszą już zbierać danych przez dłuższy czas, a karty można klonować, siedząc na sofie w salonie. Poza tym z punktu widzenia oszustów maleje ryzyko, że zostaną przyłapani na gorącym uczynku: niepotrzebny staje się demontaż nakładek i odczytywanie danych po przeprowadzonej akcji. Wystarczy, że skimmer pojawi się przy bankomacie tylko w celu zainstalowania urządzenia podsłuchowego. Niemniej pomysł transmitowania przechwyconych informacji nie jest całkiem nowy; już od pewnego czasu niektóre urządzenia skimmingowe wysyłały dane na niewielkie odległości. Cyberprzestępcy wraz z odbiornikiem musieli jednak znajdować się w zasięgu nadajnika.

Reklama

W Internecie pojawiają się zestawy typu Skimming for dummies, zawierające czytniki pasków magnetycznych i nakładkę na klawiaturę oraz moduł odpowiedzialny za współpracę z sieciami GSM. W niektórych przypadkach taki sprzęt kosztuje raptem 1800 dolarów. Jednak zdaniem blogera Briana Krebsa tanie zestawy do skimmingu to zwykła próba wyłudzenia pieniędzy: jedni kryminaliści próbują wykiwać innych, mniej doświadczonych, nie sprzedając im naprawdę działającego sprzętu. Ceny "prawdziwych" urządzeń wyposażonych w moduły GSM (przeznaczonych np. dla bankomatów firmy NCR) zaczynają się od 8000 euro. Według Krebsa taki sprzęt jest budowany na bazie rozmontowanych telefonów komórkowych.

HeiseOnline
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy