e-mail zabiera i oddaje pracę

Pewien Belg zatrudniony w firmie Bekaert "dokleił" zdjęcia głów trzech swoich współpracowników do zdjęć rozebranych "korpusów" i rozesłał swoje dzieło e-mailem kolegom w pracy. Ten elektroniczny list trafił takze do komputera szefa firmy, który wykazał się mniejszym poczuciem humoru i zwolnił dowcipnisia dyscyplinarnie z pracy.

W obronie wyrzuconego stanęła cala firma. 1680 zatrudnionych (w tym równiez i trójka, która padła "ofiarą" zartu) wyslało do dyrektora e-mail stwierdzający, że kara byla niewspółmierna do "przestepstwa". Mail zawierał także żądanie przywrócenia żartownisia do pracy. W razie odmowy grożono jednodniowym strajkiem. Ten argument podziałał na dyrekcję, która przywróciła zwolnionego do pracy, karząc go jednak obcięciem wynagrodzenia za tydzień.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas