„Good news, everyone!” – Futurama wraca na ekrany!

Popularny serial animowany Matta Groeninga wróci na ekrany! Trwają nadal rozmowy z oryginalną obsadą, lecz wszystko wskazuje, że tworzyć będzie go nadal pierwotna ekipa. Nowe odcinki dostępne będą na Hulu.

Serwis streamingowy Hulu, konkurent Amazona, Disneya, HBO i Netfliksa, zamówił 20 nowych odcinków Futuramy. Epizod pilotażowy serialu został wyemitowany jeszcze pod koniec zeszłego wieku. Ukazał się on 28 marca 1999 roku w programie stacji Fox Broadcasting Company. Emisja serialu zakończyła się w 2013 roku po 140 epizodach, podzielonych na siedem sezonów.

Wszystko wskazuje na to, że na ekranach ponownie zobaczymy przygody Philipa J. Frya, lokalnego dostawcy pizzy, który przypadkowo wpadł do komory kriogenicznej i został zamrożony na tysiąc lat. Po przebudzeniu oczom chłopaka ukazuje się świat, który w niczym nie przypomina tego, co dotychczas znał. Ziemię zamieszkują już nie tylko ludzie, lecz również wszelakie rasy kosmitów oraz robotów sterowanych zaawansowaną sztuczną inteligencją. Kosmos nie kryje już przed ludzkością żadnych tajemnic, a efekty globalnego ocieplenia są niwelowane przez coroczne wrzucanie wielkich kostek lodu do oceanu.

Reklama

Hulu nadal prowadzi rozmowy z ekipą, której praca złożyła się na sukces animowanego serialu. Już teraz wiadomo, że w roli Frya ponownie usłyszymy Billy’ego Westa. W purpurowowłosą cyclopkę wcieli się znana fanom Katey Sagal. Powrócą również odtwórcy roli Kifa, Amy, Scruffiego i Hermesa. Niestety, pojawiają się doniesienia o tym, że w projekcie można zabraknąć Johna DiMaggio, podkładającego głos do ikonicznej postaci robota Bendera.

Informacja o potencjalnym braku Johna DiMaggio w obsadzie niesłychanie zasmuciła całą rzeszę fanów, którzy wspierają aktora na Twitterze. Wielu z nich zadeklarowało już, że nie będą oglądać nowych odcinków Futuramy, jeśli zabraknie w nich oryginalnego głosu Bendera. Rzeczywiście, brak utalentowanego Johna DiMaggio na pokładzie mógłby bardzo negatywnie wpłynąć na jakość show. Sam aktor jest zainteresowany udziałem w projekcie, lecz według właścicielu platformy streamingowej jego żądania dotyczące kontraktu są zbyt wysokie.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama