Google zamyka pokoje z seksem

Google ma nie lada problem - ich projekt Google Lively wydostaje się spod kontroli. Niektórzy internauci chcą go przekształcić w miejsce erotycznych schadzek.

Projekt Google Lively zakładał powołanie do życia wirtualnych, trójwymiarowych czatroomów, w których tworzymy własne alter-ego (avatara). Upraszczając, projekt Google miał stanowić odpowiedź na "Second Life", tylko że z naciskiem na interakcje międzyludzkie. Jak się okazało - interakcji zaczyna być coraz więcej.

Zupełnie jak w przypadku czatów, serwisów wideo czy gier w stylu "Second Life", także Google Lively doczekały się pokojów tematycznych z nazwami takimi jak "seks" czy "pornografia". Właściciele największej wyszukiwarki na świecie są jednak zaskoczeni takim obrotem spraw - podaje serwis CNET.

Reklama

- Otrzymaliśmy zgłoszenia dotyczące niedawno stworzonych "seks pokoi" w Lively, i bierzemy te uwagi bardzo poważnie - brzmi oficjalne stanowisko Google, podaje CNET. - Standardy tworzonej przez nas społeczności zabraniają umieszczenia śmiałych zdjęć o tematyce erotycznej oraz aktywności na tle seksualnym, nawet, jeśli są one wirtualne - dodając. Wszystkie pokoje, które naruszają te zasady zostaną usunięte.

Trudno uwierzyć, że Google nie przewidziało powstania tego typu pokoi - stały się one przecież nieodłącznym elementem prawie każdego czata. Sytuacja przypomina trochę YouTube sprzed dwóch lat - kiedy internauci, korzystając z dużego poziomu swobody, zaczęli umieszczać w serwisie wideo treści dla dorosłych oraz pirackie filmy. Stworzenie mechanizmu, który skutecznie zabezpieczałby przez eksportem tego typu materiałów zajęło więcej niż kilka tygodni.

Lively stoi przed koniecznością wprowadzenia w życie podobnego mechanizmu. Pytanie brzmi - ile swobody w takim wyjściu powinni otrzymać internauci. W końcu ma to być serwis gwarantujący wolność wyrażania opinii.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: internauci | Google
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy