iTunes: bez DRM, ale z danymi osobowymi
Co prawda iTunes rozpoczął sprzedaż muzyki bez zabezpieczeń DRM, jednak w plikach umieszczane są dane umożliwiające identyfikację kupującego. Apple odmawia oficjalnego komentarza w tej sprawie.
Jak już wcześniej informowaliśmy, sklep muzyczny Apple (podobnie jak Amazon i eMusic) rozpoczął sprzedaż muzyki z wytwórni EMI w formacie AAC bez zabezpieczeń.
Okazuje się jednak, iż w odróżnieniu od swoich konkurentów, iTunes manipuluje w zawartości plików - umieszczane są w nich dane kupującego: nazwisko oraz adres e-mail.
Wśród komentarzy pojawiły się przypuszczenia, iż to element walki antypirackiej - w przypadku udostępnienia zakupionego utworu w sieciach p2p, zidentyfikowanie pierworodnego nabywcy, i tym samym pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej, nie będzie stanowiło większego problemu.
Innym możliwym wytłumaczeniem jest usługa aktualizacji piosenki do pliku o wyższej jakości za dodatkową opłatą (iTunes oferuje taką opcję za 30 centów od pliku). Informacje zamieszczone w pliku byłyby wówczas dowodem na wcześniejsze zakupienie utworu, a tym samym przepustką do wspomnianej funkcji.
Nie mniej wspomniane praktyki Apple wzbudzają niepokój, iż pozornie wolne od zabezpieczeń pliki wcale nie są do końca "czyste". Rzecznik eMusic Cathy Halgas Nevins zapewniła tymczasem swych klientów, że jej firma nie umieszcza żadnych dodatkowych informacji w plikach i nie zamierza tego robić również w przyszłości.
Fakt manipulacji przy plikach może dodatkowo utrudnić konkurowanie legalnych sklepów muzycznych z wymianą w sieciach p2p. W tych drugich internauci otrzymują muzykę nie tylko za darmo, ale również mają pewność, iż dane osobowe nie będą bez ich wiedzy wykorzystywane w niewiadomych celach. Sama kwestia legalności i tak nie gra tutaj większej roli.