Każą płacić jak za zboże. Za drogo dla przeciętnego Polaka
Grosz do grosza, a... za chwilę okaże się, że pół wypłaty przeznaczasz na abonamenty w sieci. Zapewne dostałeś już informację o możliwości płatnej subskrypcji Facebooka bez reklam. Jak się okazuje, jeżeli faktycznie zdecydujemy się zapłacić, możemy nieźle oberwać po kieszeniach. Wydaje się, że opłaty za usługi Meta nie są za bardzo przemyślane, biorąc pod uwagę miesięczną wypłatę przeciętnego użytkownika mediów społecznościowych w Polsce. Wysokość kwoty, której oczekuje gigant, przyprawia o dreszcze, a przecież to dopiero początek, jeśli chcemy korzystać z różnych aplikacji bez reklam...
Płatny Facebook i Instagram. Ceny są absurdalnie wysokie
Meta wprowadziła w Polsce usługę płatnej subskrypcji swoich dwóch najpopularniejszych platform, czyli Facebooka i Instagrama. Pojawienie się płatnych usług ma być odpowiedzią korporacji Marka Zuckerberga na obawy Unii Europejskiej dotyczące ochrony danych i prywatności użytkowników.
„Podejmij decyzję dotyczącą reklam" — głosi komunikat, który wyświetla się na naszych ekranach. Co to znaczy? Możemy wybrać jedną z dwóch opcji: albo decydujemy się na bezpłatną wersję aplikacji ze spersonalizowanymi reklamami, albo zapłacimy subskrypcję, a platforma zobowiązuje się, że nie będzie śledzić naszej aktywności. Z pewnością niektórzy z nas ucieszą się z takiej możliwości, ale gdy tylko na wyświetlaczu zobaczymy cenę tej przyjemności, uśmiech szybko może spełznąć nam z ust. Ile musimy zapłacić?
Ceny do najniższych nie należą. Za Facebooka bez reklam miesięcznie zapłacimy 9,99 euro (około 44 złote), jeżeli korzystamy z usługi na przeglądarkach komputerowych lub 12,99 euro (około 57 złotych), jeśli używamy aplikacji mobilnej. Podobnie wygląda to w przypadku Instagrama. Należy dodać, ze subskrypcja obejmuje wszystkie połączone konta w „Centrum kont użytkownika" do 1 marca 2024 roku. Później trzeba będzie za każde dodatkowe konto płacić osobno.
Porównajmy tę ofertę z innymi aplikacjami, w których także za opłatą (czy drobną, to się zaraz okaże) możemy wyłączyć reklamy. YouTube Premium, umożliwiający nam oglądanie filmów na popularnej platformie bez reklam (a trzeba przyznać, że tych może być bardzo dużo i szybko można stracić cierpliwość), kosztuje w pakiecie indywidualnym 25,99 złotych miesięcznie.
Ci, którzy słuchają muzyki na telefonie, najpewniej są też zainteresowani wykupieniem pakietu bez reklam np. na Spotify. Jak zatem wygląda to w tej apce? Spotify Premium w pakiecie indywidualnym kosztuje 19,99 miesięcznie. Już teraz możemy zauważyć, że jest to spora różnica. A gdy przyjrzymy się sprawie dokładniej...
Każą płacić jak za zboże. Przeciętny Polak woli za to kupić chleb
Ustalmy jedno — nie da się ukryć, że cennik usług przedstawiony przez Meta może wpędzać Polaków w kompleksy. Wielu z nas po prostu nie jest w stanie wydawać ponad 50 złotych miesięcznie na... serwis społecznościowy. Dużo bardziej opłacalne jest np. wykupienie abonamentu w serwisach streamingowych, które proponują niższe ceny i wysokiej jakości, bogate biblioteki.
Za subskrypcję Disney+ za miesiąc zapłacimy aktualnie 37,99 złotych. Za HBO Max 29,99 zł. Inne platformy również oferują abonamenty w podobnych kwotach.
Cenę Meta przebija jedynie Netflix, gdzie za najwyższą jakość streamingu w wersji Premium zapłacimy 60 złotych, jednak zyskujemy w zamian nielimitowany dostęp do setek filmów i seriali. Wielu ekspertów uważa, że ceny Meta są zwyczajnie przesadzone.
Zastanawiające jest też to, ile zapłaci internauta, który chce przeglądać aplikacje, z których korzysta, bez reklam — z różnych powodów, może go irytują, może ma zwyczajnie mało czasu i szkoda mu go tracić na oglądanie treści promocyjnych. Sprawdźmy to.
Poproszę wszystko bez reklam. Czy wypłaty wystarczy mi do 1 następnego miesiąca?
Biorąc pod uwagę powyższe, jeśli nie przejmując się reklamami, chcemy z rana zerknąć, co u naszych znajomych, posłuchać nieprzerywanej treściami promocyjnymi muzyki w drodze do miejsca pracy, w pracy z kolei obejrzeć film potrzebny nam do wykonania zadania bez konieczności oglądania kilkuminutowych reklam, a umówmy się — wszyscy się spieszymy, przełożony przecież zerka nerwowo na zegarek w oczekiwaniu na efekt naszego wysiłku, i być może — jeśli czujemy się rozrzutni, chcemy wieczorem odprężyć się przed telewizorem, oglądając np. Netflixa, będziemy musieli zapłacić ponad 160 złotych miesięcznie.
Brzmi wręcz absurdalnie, czyż nie?
Najpewniej można spokojnie założyć, że większość z nas taką lub wyższą kwotę widuje co tydzień przy kasie w sklepie spożywczym. Za mniej więcej taką kwotę możemy też np. polecieć do Włoch i wrócić z wycieczki kilka dni później. Zdecydowanie mniej zapłacimy w niektórych miastach za miesięczny bilet na komunikację miejską, umożliwiający przejazd wszystkimi liniami. Przykłady można mnożyć. I wreszcie — trudno nie wspomnieć o tym, że rocznie daje nam to około 1920 zł.
Zdaje się, że sporo z nas jest na tyle przyzwyczajone do reklam, że już ich po prostu nie zauważa albo zwyczajnie nam nie przeszkadzają. Opłaty za usługi z roku na rok rosną, a Polacy coraz częściej wolą zrezygnować z usług niż regularnie płacić naprawdę wysokie kwoty.
Pozostaje zatem pytanie, na które każdy odpowie już sobie sam. Dla kogo właściwie jest przeznaczona oferta za abonamenty bez reklam i czy w pewnym momencie nie sprowadza się ona do swego rodzaju wykorzystania wymogów UE, by pod koniec roku odnotować jeszcze więcej pieniędzy na kontach gigantów?