Koniec tanich zakupów z Chin? Wicepremier: "Zatrzymajmy cyfrowy dziki zachód"
Chińskie sklepy internetowe w Polsce cieszą się dużą popularnością. Polacy chętnie zamawiają z Temu, Shein albo AliExpress odzież, gadżety, urządzenia, akcesoria, elektronikę - słowem wszystko, co się da. Od lat wywołuje to kontrowersje nie tylko z powodu rzekomej szkody dla polskiej gospodarki, ale również wpływu na zdrowie. Produkty z Chin często nie spełniają norm i zawierają toksyczne substancje. Krzysztof Gawkowski ma na to odpowiedź. "Zatrzymajmy cyfrowy dziki zachód" - grzmi wicepremier.

Spis treści:
Temu ma omijać unijne przepisy i sprzedawać szkodliwe dla zdrowia produkty
Wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski ma już dość tego, co robią chińskie sklepy internetowe w Polsce. Wskazuje on, że platformy zakupowe omijają przepisy Unii Europejskiej i polski budżet traci na tym miliardy. Komisja Europejska prowadzi dochodzenie w sprawie Temu i już teraz wynikać ma z niego, że platforma handlowa lekceważy Akt o Usługach Cyfrowych.
Ponadto produkty sprowadzane z Chin często nie spełniają unijnych norm i zawierają niedopuszczalne stężenia toksycznych substancji, takich jak metale ciężkie. Może to być nawet śmiertelne zagrożenie dla dzieci, które mają kontakt z zabawkami czy smoczkami, które nie spełniają standardów.
Wicepremier w rządzie Donalda Tuska powołuje się także na Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który uznaje, że Temu stosuje "tajemnicze i zwodnicze praktyki cenowe" i wprowadza klientów w błąd. To jednak nie wszystko. Zdaniem Gawkowskiego dochodzi do zaniżania wartości przesyłek, aby unikać opłat celnych i płacenia podatków. "Polscy i europejscy przedsiębiorcy, którzy uczciwie płacą podatki, są brutalnie wypierani z rynku przez nieuczciwą konkurencję" - twierdzi minister cyfryzacji.
Zaniżają wartość przesyłek z Chin, aby uniknąć płacenia cła
Prawo stanowi, że przesyłki z Chin o wartości poniżej 150 euro (ok. 640 zł) są w większości zwolnione z cła i jedynie trzeba zapłacić VAT. Komisja Europejska szacuje, że nawet 65% paczek spoza UE - z Temu i podobnych platform - może deklarować zaniżoną wartość, aby uniknąć opłaty celnej. W 2024 roku na teren UE dotarło ponad 4,5 miliarda takich przesyłek. To dwa razy więcej niż w 2023 roku.
"To nie jest handel, to celowy dumping i systemowe oszustwo na niewyobrażalną skalę, które bezlitośnie uderza w polską gospodarkę i dobrobyt naszych obywateli! Musimy to powiedzieć jasno i dobitnie: każdy dzień, w którym utrzymuje się zwolnienie z ceł na małe paczki do 150 euro, to nic innego jak bezpośrednie sponsorowanie tego procederu" - pisze Krzysztof Gawkowski na platformie X.
Krzysztof Gawkowski ma już plan. "Zatrzymajmy cyfrowy dziki zachód"
Wicepremier i minister cyfryzacji ma pomysł, jak zatrzymać ten "proceder". Chodzi o załatanie luk prawnych, które go umożliwiają. Gawkowski chce wspólnie z ministrem Andrzejem Domańskim wywierać presję na Komisję Europejską, by ta możliwie najszybciej wdrożyła nową reformę celną. "Nie możemy pozwolić, by cyfrowi giganci bezkarnie niszczyli polską przedsiębiorczość i zagrażali bezpieczeństwu naszych obywateli" - dodaje polityk z klubu Lewicy.
Czy te działania spod szyldu "Zatrzymajmy CYFROWY DZIKI ZACHÓD" przyniosą skutek? To się okaże. Może skończyć się na tym, że towary z Chin będą nadal sprowadzane i nie zmieni się nic oprócz tego, że konsumenci po prostu zapłacą za nie więcej. Polskie sklepy także sprowadzają produkty z Chin, tylko że nakładają na nie ogromną marżę. Wielu konsumentów woli kupować bezpośrednio, aby uniknąć zbędnych opłat dla pośredników. I mimo że płacą oni obowiązkowy VAT, to i tak dla rządu to za mało.