Microsoft prezentuje nowego Binga. Google ma czego się bać?
Nowy, lepszy, uspołeczniony Bing ma podbić rynek wyszukiwarek. Czy zrewolucjonizuje internet i pokona Google? Pewnie nie, ale trzeba przyznać, że jest to krok w dobrym kierunku. Microsoft wyczuł moment, w którym wyszukiwarka powinna zacząć oferować więcej niż zwykłe wyszukiwanie.
Dlatego Microsoft zamierza wyszukiwanie uspołecznić. Dodany zostanie nowy boczny panel, w którym zobaczymy swoje kontakty i aktywność w serwisach społecznościowych: Facebooku, Twitterze i oczywiście Google+. Strona wyszukiwarki ma zostać podzielona na trzy części i ma to wyglądać czysto i przejrzyście.
Główna kolumna to wciąż będzie wyszukiwanie, bez żadnych dodatkowych opcji. Ale jeśli zechcemy czegoś więcej, to w bardzo łatwy sposób będziemy mieli do tego dostęp. W środkowej kolumnie Bing będzie nam przekazywał dodatkowe informacje (np. recenzje danego produktu), a także będzie próbował nam sprzedać różne rzeczy, związane z wynikami wyszukiwania (np. nocleg w hotelu).
Trzecia kolumna to właśnie nasze kontakty społecznościowe. Dzięki Bingowi bardzo łatwo będziemy mogli podzielić się ze znajomymi tym, co znaleźliśmy w sieci i po prostu z nimi porozmawiać. Dyskusję, którą zaczniemy na Bingu np. z kimś z Facebooka czy innego serwisu, będzie można potem łatwo kontynuować w tymże serwisie.
Wygląda to wszystko naprawdę atrakcyjnie: użytkownik oprócz zwykłego wyniku wyszukiwania otrzyma informacje dodatkowe i na dodatek szybko będzie mógł podzielić się ze znajomymi tym, co znalazł. To zupełnie nowe podejście do wyszukiwania, nieobce zresztą Google. Firma z Mountain View też ma swoje plany dotyczące uspołeczniania wyszukiwania.
Microsoft ma tylko jeden "malutki" problem: Bing kompletnie nic nie znaczy na rynku wyszukiwarek. W Stanach Zjednoczonych, gdzie jest stosunkowo mocny, ma obecnie ok. 15 proc. udziału w rynku (Google ma 66 proc.). Poza granicami USA wyszukiwarka Microsoftu jest jeszcze bardziej niszowa. Firma wciąż traci miliony na Bingu.
Walka z Google w takiej sytuacji brzmi jak pomysł z kosmosu, ale pamiętajmy, że Microsoft ma ogromne pieniądze. Jeśli zechce je zainwestować w próbę zniszczenia lidera rynku wyszukiwarek, na pewno zrobi się ciekawie. Jedno można powiedzieć na pewno: Microsoft idealnie wyczuł moment, w którym wyszukiwarka powinna zacząć oferować użytkownikowi coś więcej niż zwykłe wyszukiwanie. Zobaczymy, ile na tym zyska.
Michał Wilmowski