Mozilla ciągle uzależniona od Google
Mozilla jest wciąż uzależniona finansowo od Google. Z najnowszego rocznego raportu finansowego firmy wynika, że aż 86 proc. jej przychodów pochodzi z jednego źródła.
Wyszukiwarkowy gigant utrzymuje Mozillę od 2004 roku, gdy zawarto umowę, w ramach której domyślną stroną startową Firefoksa oraz domyślną wyszukiwarką w pasku szybkiego wyszukiwania jest Google. Umowa ta wygasa w listopadzie 2011 roku.
W ciągu ostatniego roku finansowego uzależnienie Mozilli od Google nieco się zmniejszyło. W poprzednim raporcie informowano, że z koncernu Page'a i Brina pochodzi 91 proc. wpływów Mozilli.
Kierujący Mozillą zdają sobie sprawę z niebezpieczeństwa, jakie stwarza taka sytuacja. Dlatego też szukają innych źródeł finansowania i zawierają z innymi firmami umowy podobne do tej, jakie zawarły z Google. Na przykład w Rosji domyślną wyszukiwarką jest Yandex, a w Chinach - Baidu. Mozilla ma też umowę z Microsoftem.
Dlatego też jej władze nie martwią się zbytnio o swoją przyszłość. Twierdzą, że wiele innych firm chętnie zastąpi Google. Niewykluczone, że tego typu zmiany zajdą stosunkowo szybko. Mozilli przyglądają się coraz baczniej urzędnicy.
Mozilla Foundation ma status publicznej fundacji, jednak, jako, że jest w zdecydowanej większości finansowana przez Google, amerykański urząd skarbowy (IRS) prowadzi postępowanie mające sprawdzić, czy MoFo nie jest w rzeczywistości fundacją prywatną. Jeśli zostanie za taką uznana, będzie musiała płacić wyższe podatki oraz uregulować zaległe należności podatkowe. Mozilla liczy się z takim rozwojem sytuacji i tworzy fundusz na ten cel.
Drugim z problemów Mozilli jest przeglądarka Chrome. Szybko zdobywa ona popularność i Google może dojść do wniosku, że bezcelowe jest finansowanie konkurencji. Tym bardziej, że może to sprowadzić na obie firmy kłopoty, gdy urzędnicy dojdą do wniosku, iż pomiędzy konkurentami istnieją zbyt duże zależności finansowe, co może grozić monopolizacją rynku.
Mariusz Błoński