MySpace wróci w wielkim stylu?

Pamiętacie jeszcze MySpace? Siedem lat temu był to jeden z najpopularniejszych serwisów internetowych, dlatego Rupert Murdoch kupił go wtedy za 580 milionów dolarów tylko po to, by zmarnować jego potencjał i odsprzedać go rok temu za 35 milionów. Nowi właściciele mają ciekawsze plany, ale potrzebują pieniędzy.

Konkretnie około 50 milionów dolarów. Dzięki prezentacji, do której dotarł Business Insider, wiemy dokładnie w jaki sposób planują je wykorzystać.

Pomimo tego, że zmiany jakie wprowadził Interactive Media Holdings, nowy właściciel serwisu, przynoszą pozytywne skutki, MySpace nadal generuje straty. W porównaniu do zeszłego roku przychody wzrosły co prawda o 6 milionów dolarów a ruch o 36 proc., ale w tym roku MySpace i tak straci 40 milionów. Dlatego nowi właściciele zamierzają skupić się na tym, czego mają najwięcej - na muzyce.

Reklama

W przyszłym roku MySpace ma wystartować jako bezpośrednia konkurencja dla Spotify i Pandory, dwóch internetowych serwisów muzycznych, które nie są dostępne w naszym kraju.Nie są też dostępne w wielu innych miejscach na świecie, a MySpace jednak działa globalnie. Dodatkowo MySpace już teraz ma w swojej bazie 27 milionów piosenek niezależnych artystów, za które nie musi nikomu płacić, ale to jeszcze trochę za mało, by podbić internet.

Do tego celu Interactive Media Holdings będzie musiało zebrać od inwestorów co najmniej 50 milionów dolarów. 10 milionów ma zostać przeznaczone na marketing nowego serwisu muzycznego, 15-25 milionów na opłaty licencyjne dla wytwórni muzycznych a 15-25 milionów na aktywa obrotowe.

Choć MySpace już miesiąc temu chwaliło się tym, że niedługo wprowadzony zostanie redesign, raczej nikt nie spodziewał się aż tak dużych zmian.

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, nowy, całkowicie muzyczny MySpace ruszy w drugim kwartale przyszłego roku.

Źródło informacji

Gizmodo
Dowiedz się więcej na temat: MySpace | Media społecznościowe | serwis internetowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy