NATO przygotowało kodeks wojny elektronicznej

Specjaliści z NATO mają jeszcze w tym tygodniu opublikować podręcznik, dotyczący zasad stosowania prawa międzynarodowego podczas cyberwojny. Będzie on określał m.in. to, w jaki sposób w czasie konfliktu elektronicznego chronić ludność cywilną, szpitale i państwa neutralne.

"Wszyscy traktują internet jak dziki zachód i chyba zapominają, że w świetle prawa miedzynarodowego cyberuzbrojenie jest traktowane tak samo, jak każdy inny rodzaj broni" - powiedział profesor Michael Schmitt z US Naval War College.

Stworzony z inicjatywy NATO dokument nosi nazwę Instrukcji Tallinn (na cześć stolicy Estonii, gdzie został opracowany) i w bardzo oryginalny sposób stara się dostosować już istniejące reguły prawa wojennego (np. Deklarację Petersburską z 1868 roku i Konwencję Genewską z 1949) do realiów współczesnej walki w cyberprzestrzeni.  

Reklama

Marco Roscini, wykładowca prawa międzynarodowego na Uniwersytecie Londyńskim w Westminster, opisuje instrukcję jako pierwszą próbę pokazania, że prawa wojny, pochodzące częściowo jeszcze z XIX wieku, są tak uniwersalne, iż można je stosować również w dobie konfliktów internetowych. Liczący 282 strony dokument ma być zdaniem Rosciniego ważnym punktem odniesienia dla wojskowych prawników na całym świecie, którzy coraz częściej borykają się z problemem cyberataków.

Cyberwojna to wciąż wojna

Instrukcja Talinn opiera się na założeniu, że wojna nie przestaje być wojną tylko dlatego, że rozgrywa się w cyberprzestrzeni. Atak hakerów, w wyniku którego uszkodzona zostaje zapora wodna może mieć taki sam skutek, jak atak przeprowadzony przy pomocy materiałów wybuchowych - mówią autorzy dokumentu. Z prawnego punktu widzenia nie ma różnicy, czy pożar w  jednostce wojskowej zostanie wywołany przez cyberatak czy przez środki zapalające - tłumaczą obrazowo.

Podczas cyberwojny obowiązywać powinny przyjęte powszechnie zasady prawa humanitarnego, gdyż konflikt elektroniczny także umożliwia popełnienie zbrodni wojennych. Komputery zapewniają chorym bezpieczeństwo w równym stopniu jak mury szpitali, chronione powinny być także dane osobowe jeńców wojennych. Przeprowadzanie cyberataków z sieci należącej kraju neutralnego jest tak samo zakazane, jak przemarsz wojsk przez neutralne terytorium. Wyłączenie sieci na terenach okupowanych w odwecie za cyberatak ruchu oporu stanowi naruszenie międzynarodowego zakazu odpowiedzialności zbiorowej.

Pracujący nad instrukcją eksperci nie zawsze jednak byli zgodni. Drażliwą kwestią pozostaje np. problem samoobrony: prawo międzynarodowe generalnie pozwala na przeprowadzenie ataku uprzedzającego, ale jak zgoda ta ma się do ataków przeprowadzanych przy pomocy myszki? Inna zasada mówi, że żołnierze powinni w sposób otwarty nosić mundury i broń, ale czy dotyczy to również hakerów? Prawo wojenne zabrania również ataków na "obiekty cywilne", ale autorzy byli podzieleni co do tego, czy słowo "obiekt" może odnosić się także do danych.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: cyberwojna | NATO | cyberbezpieczeństwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy