Nie można "niewinnie naruszyć" praw autorskich?
Amerykański sąd apelacyjny uznał, że oskarżona o naruszenie praw autorskich Whitney Harper nie może powoływać się na zapis Copyright Act z 1976 roku, który opisuje kategorię tzw. "innocent infringment", czyli tzw. "niewinnego naruszenia" praw.
Jednak sąd apelacyjny odrzucił taki wyrok. Stwierdził bowiem, że zasada "innocent infringment" dotyczy sytuacji, w której naruszający prawo autorskie wykaże, iż zrobił to nieświadomie i nie miał żadnych podstaw, by przypuszczać, że łamie prawo. Tymczasem, jak stwierdził sąd, ostrzeżenia o prawach autorskich są powszechnie znane i były wydrukowane na opakowaniu płyty, którą oskarżona nielegalnie skopiowała.
Innymi słowy sąd uznał, że nawet w przypadku gdy nie mamy dostępu do samego opakowania - Harper przyznała, że kopiowała z sieci P2P - to powszechność ostrzeżeń i dostępność informacji na ten temat powodują, że nie można powoływać się na zasadę "innocent infringment". Pani Harper będzie musiała zapłacić zatem 750 dol. za każdy nielegalnie pobrany utwór.
Mariusz Błoński