Nie wyszło...

Nie od dziś wiadomo, że oprogramowanie firmy Microsoft nie jest wolne od dziur. Jedną z nich wykorzystuje rozsławiony w ostatnim tygodniu robak Blaster. W kodzie wirusa jego twórca umieścił przesłanie do założyciela Microsoft, Billa Gates'a: "Przestań zarabiać pieniądze i popraw swoje programy".

Nie od dziś wiadomo, że oprogramowanie firmy Microsoft nie jest wolne od dziur. Jedną z nich wykorzystuje rozsławiony w ostatnim tygodniu robak Blaster. W kodzie wirusa jego twórca umieścił przesłanie do założyciela Microsoft, Billa Gates'a: "Przestań zarabiać pieniądze i popraw swoje programy".

Tymczasem, jak podają przedstawiciele giganta z Redmont, sam wirus także posiada przynajmniej jeden błąd. Dzięki temu aktualizacje Windows nadal są dostępne.

Zadaniem wirusa jest wykorzystanie zainfekowanych komputerów do powtarzających się ataków DoS na witrynę Microsoft, zawierającą aktualizacje do systemów Windows. Jednakże kod Blaster'a zawiera pewien błąd. Chodzi tu o adres zagrożonego serwisu. Autor wirusa nie przewidział, że http://windowsupdate.com nie jest właściwym adresem skąd pobierane są aktualizacje. Witryna ta tylko przekierowywała ruch na stronę http://windowsupdate.microsoft.com, gdzie znajdują się wszystkie patche i zabezpieczenia do systemów Windows.

Reklama

- "Prawdziwa strona Microsoft z uaktualnieniami wciąż jest dostępna dla użytkowników" - powiedział Sean Sundwall, rzecznik Microsoft. "-Jednakże osoby, które nie znają właściwego adresu, mogą uwierzyć, że atak DoS się powiódł."

W czwartek "fałszywy" adres zastał wyłączony by zapobiec niepożądanym działaniom robaka. Osoby, które nie zdążyły jeszcze wyleczyć swoich komputerów, mogą bez przeszkód pobrać odpowiednie pliki z cały czas działającej strony

(źródło: Web Express: http://weinfo.pl/, opr. Krzysztof Gontarek)

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Microsoft
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy