Popularna aplikacja randkowa dla gejów sprzedawała dane swoich klientów
Zawiedli miliony użytkowników na całym świecie. Portal dla gejów Grindr zbierał dane swoich klientów, a potem sprzedawał je firmom reklamowym. Grindr robił tak przez kilka lat.
Grindr to niezwykle popularna aplikacja na smartfony dla środowiska LGBT. Osoby homoseksualne, transpłociowe, biseksualne czy queer mogły za jej pomocą umawiać się na randki. Algorytm aplikacji wymagał zgody na lokalizację i dzięki temu użytkownicy aplikacji mogli zobaczyć, kto jest w ich pobliżu. Były to dane wrażliwe, których nie wolno udostępniać. Okazało się, że w systemie była luka.
Dane lokalizacyjne na sprzedaż
Za wszystko odpowiadali tzw. marketerzy, którzy zbierali dane o klientach Grindr dla innych firm komercyjnych. Wrażliwe dane były zbierane przez sieć reklamową MoPub, a następnie przekazywane dla firmy UberMedia, która zajmowała się reklamą mobilną. Potem te dane trafiały na rynek i pozwalały na to większą skuteczność w docieraniu z reklamami do klientów.
Jeden z byłych pracowników firmy przyznał, że osoby odpowiedzialne za Grindr wiedziały o tym, ale nie uznawały tego za łamanie prawa. Wykorzystywanie przez portal randkowy danych wrażliwych klientów mogło trwać nawet od 2017 roku.
Grindr: to nie było przestępstwo
Szefowie Grindr w liście przesłanym do The Wall Street Journal wyjaśnili, że dwa lara temu przestali udostępniać dane klientów dla reklamodawców. Były to dane poufne o użytkownikach o tym, z kim się spotykali, gdzie mieszkali, pracowali lub jak spędzali wolny czas. Dane te nie zawierały jednak takich szczegółów jak nazwiska, numery telefonów czy szczegółowe adresy.
Od początku 2020 roku Grindr udostępnił mniej informacji firmom reklamowym niż jakakolwiek inna platforma technologiczna czy nasza konkurencja. To, co udostępnialiśmy to jedynie adres IP i podstawowe dane pozwalające dostarczać spersonalizowane reklamy
Grindr już miał z tym kłopoty
Portal randkowy dla LGBT został już wcześniej ukarany za udostępnianie danych wrażliwych swoich klientów. Norweski urząd zajmujący się bezpieczeństwem w internecie Datatilsynet nałożył na Grindr karę w wysokości prawie 8 milionów dolarów za udostępnianie danych reklamodawcom. Były to informacje nie tylko o płci użytkownika, ale także wiek i szczegółowe dane GPS miejsca zamieszkania. To wbrew zapewnieniom władz portalu pozwalało ustalić dane personalne klientów.
W 2021 roku ze swojej funkcji zrezygnował jeden z amerykańskich, katolickich biskupów. Stało się to po tym, jak katolicki portal Pillar pochwalił się posiadaniem danych wrażliwych klientów Grindr i zapowiedział ich śledzenie.
Przeczytaj też: Matura 2022. Arkusz i odpowiedzi z matematyki