Rosjanie mają coś znacznie gorszego niż ACTA

Federacja Rosyjska ma nowe prawo dotyczące walki ze "szkodliwymi informacjami" umieszczanymi w internecie. Z założenia regulacja została wymierzona w strony traktujące o tematyce pornografii dziecięcej czy narkotykach. Opozycja twierdzi jednak, że to narzędzie służące cenzurze sieci.

Czy nowe prawo obowiązujące w Rosji może doprowadzić do cenzury internetu?
Czy nowe prawo obowiązujące w Rosji może doprowadzić do cenzury internetu?123RF/PICSEL

Ale to nie wszystko, nowe prawo stwarza realną możliwość korzystania z tak zwanej głębokiej inspekcji pakietów (Deep Packet Inspection), dzięki której dostawca usługi internetowej może analizować informacje przesyłane przez sieć pod względem ich treści. Takie rozwiązanie daje opcję blokowania pewnych informacji. Czyli po prostu - cenzurze.

- Deep Packet Inspection pozwala "zajrzeć" do tego, co robimy w internecie, czytać, kopiować, a nawet modyfikować pocztę elektroniczna czy strony internetowe - ostrzega w rozmowie z czasopismem "Wired" Eric King, szef organizacji Privacy International. - Wiemy, że tego typu techniki stosowano tuż przed rewolucją w Tunezji - dodał. Kreml zabiegał o takie rozwiązania od dłuższego czasu.

Według artykułu zamieszczonego w "Wired", Rosjanie sprawdzili, czy nowe regulacje będą do zrealizowania z technicznego punktu widzenia podczas skandalu związanego z filmem "Innocence of Muslims", który obrażał uczucia muzułmanów. W błyskawiczny sposób trzech największych dostawców internetu zablokowało dostęp do wszystkich publikacji związanych z tymi treściami. Wtedy blokada dotyczyła kilku republik, ale bez problemu można ją zastosować na całym terenie Federacji Rosyjskiej.

Kraje takie jak Chiny, Rosja oraz niektóre państwa z regionu Bliskiego Wschodu oraz Azji Środkowej dążą do zwiększenia kontroli nad internetem. Jak to możliwe? Od kilku lat otwarcie słychać głosy, które nawołują do odebrania pozarządowej organizacji ICANN (Internet Corporation for Assigned Names and Numbers - Internetowa Korporacja ds. Nadawania Nazw i Numerów) kontroli nad przyznawaniem nazw domen internetowych, ustalania ich struktury oraz ogólnego nadzoru nad działaniem serwerów DNS. Kompetencje ICANN miałyby trafić w ręce instytucji należącej do ONZ. Pierwsza bitwa o światową kontrolę nad internetem rozegra się w grudniu w Dubaju, gdzie przedstawiciele wszystkich krajów ONZ będą pracować nad zmianą Porozumienia Telekomunikacyjnego z 1988 roku.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas