Rosjanie mają coś znacznie gorszego niż ACTA

Federacja Rosyjska ma nowe prawo dotyczące walki ze "szkodliwymi informacjami" umieszczanymi w internecie. Z założenia regulacja została wymierzona w strony traktujące o tematyce pornografii dziecięcej czy narkotykach. Opozycja twierdzi jednak, że to narzędzie służące cenzurze sieci.

Organ rządowy, którzy będzie odpowiedzialny za stworzenie "czarnej listy" stron internetowych nosi nazwę Roskomnadzor. Każda strona, która znajdzie się na opublikowanej liście będzie musiała zostać zablokowana przez dostawców internetu. Sam autor takiej strony będzie miał 24 godziny na to, aby ją usunąć samemu.

Ale to nie wszystko, nowe prawo stwarza realną możliwość korzystania z tak zwanej głębokiej inspekcji pakietów (Deep Packet Inspection), dzięki której dostawca usługi internetowej może analizować informacje przesyłane przez sieć pod względem ich treści. Takie rozwiązanie daje opcję blokowania pewnych informacji. Czyli po prostu - cenzurze.

- Deep Packet Inspection pozwala "zajrzeć" do tego, co robimy w internecie, czytać, kopiować, a nawet modyfikować pocztę elektroniczna czy strony internetowe - ostrzega w rozmowie z czasopismem "Wired" Eric King, szef organizacji Privacy International. - Wiemy, że tego typu techniki stosowano tuż przed rewolucją w Tunezji - dodał. Kreml zabiegał o takie rozwiązania od dłuższego czasu.

Reklama

Według artykułu zamieszczonego w "Wired", Rosjanie sprawdzili, czy nowe regulacje będą do zrealizowania z technicznego punktu widzenia podczas skandalu związanego z filmem "Innocence of Muslims", który obrażał uczucia muzułmanów. W błyskawiczny sposób trzech największych dostawców internetu zablokowało dostęp do wszystkich publikacji związanych z tymi treściami. Wtedy blokada dotyczyła kilku republik, ale bez problemu można ją zastosować na całym terenie Federacji Rosyjskiej.

Kraje takie jak Chiny, Rosja oraz niektóre państwa z regionu Bliskiego Wschodu oraz Azji Środkowej dążą do zwiększenia kontroli nad internetem. Jak to możliwe? Od kilku lat otwarcie słychać głosy, które nawołują do odebrania pozarządowej organizacji ICANN (Internet Corporation for Assigned Names and Numbers - Internetowa Korporacja ds. Nadawania Nazw i Numerów) kontroli nad przyznawaniem nazw domen internetowych, ustalania ich struktury oraz ogólnego nadzoru nad działaniem serwerów DNS. Kompetencje ICANN miałyby trafić w ręce instytucji należącej do ONZ. Pierwsza bitwa o światową kontrolę nad internetem rozegra się w grudniu w Dubaju, gdzie przedstawiciele wszystkich krajów ONZ będą pracować nad zmianą Porozumienia Telekomunikacyjnego z 1988 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Federacja Rosyjska | ACTA | Rosjanie | cenzura internetu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy