Rosyjskie służby specjalne padły ofiarą hakerów. 7,5 TB tajnych danych w sieci

Czyżby komuś tak bardzo nie spodobał się pomysł odłączenia Rosji od Internetu, a może wręcz przeciwnie i chciał poznać plany kraju w tym zakresie? Tak czy inaczej, lokalne służby specjalne mają powody do niepokoju.

To nie był dobry weekend dla Federalnej Służby Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, czyli kontrwywiadowczej służby specjalnej tego kraju, bo właśnie dowiedzieliśmy się, że padła ona ofiarą hakerów, którym udało się ukraść 7,5 TB danych. I to nie byle jakich, bo demaskujących sekretne projekty FSB w zakresie de-anonimizacji użytkowników przeglądarki Tor, wyciągania poufnych danych z mediów społecznościowych czy odłączenia Rosji od światowej sieci. Co więcej, dane te zostały przekazane mainstreamowym mediom, więc ewidentnie chodziło o ich ujawnienie i publikację.

Reklama

Za całą akcją stoi zaś grupa o nazwie 0v1ru$, która 13 lipca złamała zabezpieczenia SyTech, czyli firmy technologicznej ściśle współpracującej z FSB w zakresie projektów internetowych, zostawiając na jej głównej stronie Yoba Face oraz zdjęcia dokumentujące skuteczne włamanie. Następnie wykradzione dane zostały przekazane większej grupie hakerskiej, Digital Revolution, która zajęła się ich udostępnieniem w mediach i na Twitterze, przy okazji szydząc z zabezpieczeń służby i jej partnerów. 

Warto tu zaznaczyć, że to nie pierwszy raz, kiedy Digital Revolution atakuje FSB, ale tym razem mamy do czynienia z największym wyciekiem danych w historii rosyjskich służb wywiadowczych, który może wywołać naprawdę dużo zamieszania. Wystarczy bowiem dodać, że na stronie SyTech pojawiły się m.in. nazwy tajnych projektów FSB, jak Arion, Relation czy Hryvnia, wraz z nazwiskami odpowiedzialnych za nie osób, czyli prawdopodobnie doszło do zdemaskowania agentów i ujawnienia tajemnic państwowych.

I chociaż mówimy tu o poważnych projektach zakładających potajemne pozyskiwanie danych z mediów społecznościowych (Nautilus), demaskowanie użytkowników próbujących anonimizować swoje sieciowe aktywności (Nautilus-S), zbieranie danych dotyczących rosyjskich przedsiębiorstw (Mentor) czy uniezależnienie Rosji od światowego internetu, to tak naprawdę… nie ma tu nic nowego. O większości z tych spraw słyszymy już bowiem od wielu lat, jak na przykład próby niszczenia sieci Tor, które trwają co najmniej od 2012 roku i tak na dobrą sprawę jedynie skala wycieku danych jest zaskakująca.

Mówiąc krótko, kontrahenci jak zawsze okazują się być najsłabszym ogniwem agencji wywiadowczych i dzieje się tak na całym świecie - wystarczy tylko wspomnieć, że w ubiegłym tygodniu były współpracownik amerykańskiego National Security Agency (NSA) został skazany za wykradanie sekretów agencji przez 20 lat. Jeżeli zaś chodzi o same dane pochodzące z wycieku, to 0v1ru$ zapewnia, że udostępniło je w oryginalnej formie, ale jako że grupa jest jeszcze mało znana, nie można mieć tu 100% pewności. A co na to samo FSB? Jak łatwo się domyślić, w ogóle nie skomentowało sprawy.

Źródło: GeekWeek.pl/Forbes / Fot. Forbes

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy