Talibowie fanami Twittera
Zyskujący na popularności również w Polsce Twitter okazał się doskonałą platformą komunikacji dla grupy kojarzonej raczej z ponurymi brodaczami montującymi w jaskiniach bomby niż z użytkownikami serwisów społecznościowych.
Choć Twitter wydaje się sprzeczny z fundamentalistycznymi poglądami talibów, to stał się dla nich dogodną platformą komunikacji. Za pośrednictwem tweetów nie tylko informują się nawzajem o różnych wydarzeniach, ale używają również serwisu w celach propagandowych.
Ze zrozumiałych względów nie budzi to entuzjazmu amerykańskiego kongresu. Przewodniczący senackiej komisji bezpieczeństwa wewnętrznego Joe Liebermann domaga się uniemożliwienia talibom korzystania z Twittera i ograniczenia zasięgu propagandy terrorystycznej w internecie. W 2008 roku udało się to - częściowo - w przypadku YouTube'a, w którym terroryści z Al-Kaidy publikowali np. filmy z egzekucji.
Działania wymierzone w talibów są jednak utrudnione ze względu na amerykańskie przepisy mocno akcentujące prawo do wolności słowa. Kongres nie może narzucić Twitterowi żadnych rozwiązań, tym bardziej, że w przeciwieństwie do Al-Kaidy talibowie nie są w świetle obowiązującego prawa organizacją terrorystyczną.
Praworządność doprowadziła w tym wypadku do dziwnej sytuacji. O ile bez przeszkód można usuwać z Sieci pirackie treści i skazywać osoby, które je rozpowszechniają, to informacje pomagające zabijać m.in. polskich żołnierzy w Afganistanie są na razie - z punktu widzenia amerykańskiego prawa - niemożliwe do usunięcia.
Łukasz Michalik