Telepraca tylko dla bogaczy?
Telepraca, czyli wykonywanie swych obowiązków i przesyłanie materiału przez Internet, robi furorę w krajach rozwiniętych. Przykładem może być 28 mln "wirtualnych pracowników" w Stanach Zjednoczonych czy 10 mln tego typu stanowisk w Europie. Ale wartość telepracy najbardziej mogliby docenić mieszkańcy krajów mniej zaawansowanych gospodarczo. Trudności z infrastrukturą, wielkie przestrzenie do pokonania i wiejski charakter wielu rejonów nie jest przeszkodą, by pracować przy użyciu Internetu.
Nie wiadomo jednak, ilu pracowników rzeczywiście korzysta z dobrodziejstw Sieci. W krajach Ameryki Łacińskiej proceder ten nie jest udokumentowany jakimikolwiek danymi. Na szczęście, sytuacja zaczyna się poprawiać i obecnie już wiele stron i witryn stara się opisać i ocenić skalę telepracy w krajach hiszpańskojęzycznych.
Jednym z pionierów badań nad pracą przez Internet w Iberoameryce jest Marcos Pueyreddon. Jego witryna Consultaline.com jest pierwszym w Argentynie forum dla telepracowników, gdzie nietrudno o oferty pracy czy ekspertyzy. Pod jego jurysdykcją jest również Argentyńska Izba E-Commerce, a ściślej mówiąc - komisja telepracy. "Rynek argentyński jest obecnie bardzo powolny. Ale kryzys uczynił z nas również bardzo tanią siłę roboczą; firmy polegające na telepracy mogą na tym niezwykle skorzystać" - mówi Pueyreddon.
W Polsce, na nieszczęście, sytuacja pod względem telepracy jest jeszcze gorsza niż w" krajach Ameryki Łacińskiej. O profesjach tego typu słyszało niewielu, jeszcze mniej jest ludzi pracujących w ten sposób - nie mówiąc już o jakichkolwiek próbach usystematyzowania zjawiska. Przykład Argentyny, która dotychczas służyła Polakom jako straszak w temacie kryzysów gospodarczych, na płaszczyźnie telepracy jest wart naśladowania.
(źródło: Web Express: http://www.weinfo.pl/)