Iran zapowiada odwet. Co ma w arsenale, by tego dokonać?
Siły Powietrzne Izraela zaatakowały Iran, aby uniemożliwić mu zdobycie broni atomowej, która zagrażałaby istnieniu ich kraju, a przynajmniej taka jest oficjalna narracja premiera Binjamina Netanjahu, który mówi o "działaniach wyprzedzających". Według doniesień w operacji Powstający Lew zginęło kilku wysokich rangą wojskowych i naukowców zajmujących się energią jądrową, a Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) potwierdziła, że trafiony został główny ośrodek wzbogacania uranu w Iranie, czyli zakład w Natanz.

Od czasu decyzji amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa z 2018 roku o wycofaniu się Stanów Zjednoczonych z porozumienia nuklearnego z Iranem i wprowadzenia na ten kraj sankcji, teherański program jądrowy odnotował gwałtowne postępy. Już wiosną 2023 roku agencja informacyjna Bloomberg informowała, że inspektorzy Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) znaleźli ślady uranu wzbogaconego do 84 proc. czystości, zaledwie 6 proc. poniżej poziomu wymaganego do stworzenia broni jądrowej.
Iran rośnie w siłę
Jak podkreślali wtedy eksperci, oznacza to, że Teheran jest w stanie dosłownie w ciągu kilku tygodni uzyskać wystarczającą ilość materiału rozszczepialnego do produkcji broni jądrowej, a następnie w kilka miesięcy ją opracować. Teraz zaś Rada Gubernatorów Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA), zrzeszająca 35 państw, po raz pierwszy od niemal dwóch dekad formalnie uznała, że Iran narusza swoje zobowiązania wynikające z układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej, co dało Izraelowi oficjalne usprawiedliwienie ataku.
[Rada] uznaje, że liczne zaniedbania Iranu w wywiązywaniu się od 2019 roku ze swoich zobowiązań wobec Agencji – dotyczących pełnej i terminowej współpracy w sprawie nieujawnionych materiałów i działań nuklearnych w wielu nieujawnionych lokalizacjach w Iranie - stanowią naruszenie jego zobowiązań wynikających z Układu o Środkach Ochronnych zawartego z Agencją
Broń jądrowa to tylko "przykrywka"?
Konflikt na linii Iran-Izrael sięga 1979 roku, czyli czasów rewolucji islamskiej. Wcześniej kraje można było uznać za przyjazne, a sam Iran był drugim muzułmańskim krajem, który w 1948 roku uznał powstanie Izraela. Wszystko to zmieniła rewolucja i zwrot irańskiej polityki, która zaczęła traktować Izrael jak mniejszego brata i pomocnika największego zła tego świata, czyli Stanów Zjednoczonych.
A kiedy Teheran postanowił wesprzeć walkę Palestyny o niepodległość, kraje znalazły się w całkowitej opozycji. Kolejne akty wrogości można mnożyć i wystarczy tylko przypomnieć ubiegłoroczny atak terrorystyczny Hamasu na festiwal muzyczny w Izraelu, izraelską odpowiedź w postaci akcji z wybuchającymi pagerami i atak odwetowy Iranu. Teraz zaś izraelskie siły powietrzne zaatakowały irańskie cele związane z programem jądrowym, w tym główny ośrodek wzbogacania uranu, czyli zakład w Natanz. Iran z miejsca zapowiedział odwet, ale czy faktycznie dysponuje odpowiednim arsenałem? I tak, i nie.
Jaką bronią dysponuje Iran?
Jak wynika z raportu "Military Balance 2025" Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych (IISS), Siły Powietrzne Iranu posiadają 265 samolotów bojowych zdolnych do prowadzenia działań zbrojnych. Większość to jednak przestarzałe myśliwce produkcji amerykańskiej z czasów zimnej wojny, które wymagałyby tankowania w powietrzu, żeby mogły dotrzeć do Izraela - tymczasem Iran dysponuje najpewniej mniej niż pięcioma samolotami do tankowania powietrznego.
Zdolność odwetowa Iranu zależy więc w dużej mierze od rakiet balistycznych, Siły Powietrzno-Kosmiczne Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej dysponują ponad setką wyrzutni rakiet balistycznych średniego zasięgu, zdolnych do wystrzeliwania pocisków latających na odległość ponad 1000 kilometrów, czyli wystarczająco daleko do sięgnięcia Izraela, które mogą sięgnąć celu w czasie ok. 15 min.
Według danych projektu Missile Threat działającego przy Center for Strategic and International Studies, cytowanego przez CNN w irańskim arsenale znajdują się zarówno pociski na paliwo stałe (jak Dżihad), jak i rakiety balistyczne na paliwo ciekłe. Rakiety na paliwo ciekłe przenoszą cięższe głowice odłamkowo-burzące o masie 1200 kg lub więcej, podczas gdy te na paliwo stałe przenoszą głowice ważące ok. 500 kg.
Przypomnijmy też, że już w 2023 roku oficjalna państwowa agencja informacyjna IRNA ogłosiła, że Iran ujawnił "pierwszy wyprodukowany w kraju hipersoniczny pocisk balistyczny", który może się pochwalić zasięgiem 1400 km. Teheran przekonywał wtedy, że nowy pocisk Fattah może celować w "zaawansowane systemy antyrakietowe wroga i stanowi duży skok pokoleniowy w dziedzinie pocisków rakietowych", bo jest w stanie ominąć nawet najbardziej zaawansowane systemy amerykańskie czy izraelską Żelazną Kopułę. Dosłownie pół roku później zaczęło się zaś mówić o jego drugiej generacji, która miała oferować zasięg zwiększony do 2000 km.
Iran dysponuje również flotą pocisków manewrujących zdolnych do ataku na Izrael, jak choćby Paveh, czyli pocisk manewrujący klasy ziemia-ziemia o zasięgu 1650 km należący do rodziny pocisków manewrujących Soumar, której pierwszy egzemplarz - pocisk Soumar - został zaprezentowany w 2015 roku i miał zasięg 700 km. W 2019 roku Iran zaprezentował również inny pocisk manewrujący klasy ziemia-ziemia, a mianowicie Hoveyzeh, którego deklarowany zasięg przekracza 1 350 kilometrów, a w arsenale Iranu znajdują się jeszcze m.in. pocisk Qadr-380 czy strategiczny pocisk manewrujący Talaiyeh - oba o zasięgu ponad 1000 km.
Bogaty arsenał dronów
Nie można też zapomnieć o stale rosnącej i ulepszanej flocie dronów i nie chodzi jedynie o rodzinę dronów-kamikadze Shahed (Shahed-136, Shahed-238, Shahed-149), której możliwości poznaliśmy w czasie wojny w Ukrainie, bo Teheran w ostatnich latach regularnie poddaje inżynierii zwrotnej zachodnie systemy.
Jakiś czas temu poznaliśmy zaawansowany dron bojowy Mohajer-10 wyraźnie inspirowany amerykańskim systemem MQ-9 Reaper, czy inny klon systemu USA, a mianowicie drony-kamikadze Sina do złudzenia przypominające modele Switchblade 300. Ba, latem ubiegłego roku pisaliśmy nawet, że Iran może niebawem uzupełnić swoją flotę o nowy i bardzo specyficzny okręt - lotniskowiec Shahid Bagheri przystosowany do transportu i rozmieszczania dronów, którego budowa trwa od wiosny 2022 roku.
Wszystko to daje wrażenie budzącej strach militarnej potęgi, ale jednocześnie podczas październikowego ataku Iranu na Izrael, skuteczność jego wyposażenia została mocno zweryfikowana przez Żelazną Kopułę. Teheran wystrzelił ok. 200 rakiet balistycznych i dronów, jednak większość z nich została zestrzelona przez izraelskie systemy obrony oraz siły USA i państw partnerskich, które wspomogły Izrael w czasie ataku.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 87 tys. obserwujących nasz fanpage - polub GeekWeek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!