Rząd USA przez lata okłamywał wszystkich w sprawie UFO. Wiemy po co
Pentagon przez dekady podsycał wiarę w UFO i obcych — nie po to, by ukrywać pozaziemską prawdę, lecz by skutecznie maskować rozwój tajnych technologii wojskowych. Śledztwo byłego szefa rządowej agencji AARO ujawnia, jak mitologia kosmitów stała się narzędziem dezinformacji.

W skrócie
- Pentagon przez dekady wykorzystał mit UFO do ukrywania tajnych technologii wojskowych.
- Amerykańska agencja AARO ujawniła, że zjawisko UFO było elementem dezinformacji państwowej.
- Śledztwo potwierdziło, że wiele incydentów UFO to przykrywka dla zaawansowanych eksperymentów militarnych.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Wydaje ci się, że rząd amerykański ukrywa prawdę o UFO? Może i masz rację, ale nie w taki sposób, jak sądzisz. Z najnowszego śledztwa opublikowanego przez Wall Street Journal wynika, że Pentagon przez dekady sam tworzył i podsycał wiarę w istoty pozaziemskie. Nie po to, by ujawnić prawdę, ale by skutecznie odwracać uwagę od ziemskich, ściśle tajnych projektów wojskowych.
Źródłem tych rewelacji jest wewnętrzne dochodzenie Seana Kirkpatricka, szefa powołanego przez Pentagon All-domain Anomaly Resolution Office (AARO). To właśnie ta instytucja miała zajmować się analizą zjawisk anormalnych, w tym relacji o UFO. Jak jednak sam Kirkpatrick przyznał Journalowi, znalazł dowody na to, że rząd "sfabrykował dowody technologii pozaziemskiej", by ukrywać rozwój broni i eksperymenty prowadzone za zamkniętymi drzwiami.
Zjawiska niewyjaśnione? A jednak wyjaśnione
Jednym z najbardziej intrygujących przypadków ujawnionych przez śledztwo był incydent z 1967 roku. W bazie rakietowej USA, gotowej do odpalenia głowic jądrowych w razie wojny z ZSRR, zaobserwowano świecący, czerwonopomarańczowy obiekt unoszący się nad bramą. Po chwili cały system rakietowy przestał działać. Przez lata mówiło się, że to możliwy dowód interwencji obcych. Ale według ustaleń zespołu Kirkpatricka za zdarzeniem stał… amerykański eksperyment.
Chodziło o test urządzenia emitującego impuls elektromagnetyczny, mającego symulować efekt wybuchu jądrowego bez potrzeby detonacji bomby. Umieszczone ok. 20 metrów nad ziemią urządzenie rzeczywiście potrafiło rozbłysnąć oślepiającym światłem. Wszystko wskazuje na to, że "obiekt UFO" był właśnie tym - zaawansowaną technologią maskowaną jako zjawisko niewytłumaczalne.
UFO jako narzędzie kontroli narracji
To jednak nie jedyny przypadek. Kirkpatrick odkrył też osobliwą "tradycję" wśród dowódców elitarnych programów wojskowych. Nowo mianowani oficerowie otrzymywali zdjęcie "latającego spodka" i informację, że pracują nad odwzorowaniem technologii pojazdu obcych. Mieli o tym nigdy więcej nie mówić. Większość z nich nigdy nie dowiedziała się, że to mistyfikacja.
Dopiero w 2023 roku z Departamentu Obrony wyszło polecenie, by natychmiast przerwać tę praktykę. Oficjalnie nazwano ją "rytuałem przejścia", który wymknął się spod kontroli.
Prawda leży… gdzieś indziej
Wszystko to układa się w znany już niektórym obraz. Mitologia UFO w USA nie powstała samoistnie. Została zaprojektowana, pielęgnowana i wykorzystywana jako narzędzie do tuszowania, ukrywania i siania zamętu.
Kiedy więc słyszysz kolejne doniesienia o "ujawnieniu prawdy o UFO" przez byłych wojskowych lub rządowych oficjeli, warto zachować ostrożność. Jak pisze Wall Street Journal, w świecie kontrolowanym przez ludzi od dezinformacji trudno zaufać komukolwiek, co może być dokładnie tym, o co od samego początku chodziło.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 87 tys. obserwujących nasz fanpage - polub GeekWeek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!