Transmitował zeznania świadków, grozi mu więzienie. "Zaraz skłamię"

Rok temu, 1 czerwca 2022 roku, zapadł wyrok w głośnej sprawie pomiędzy dwójką amerykańskich aktorów. Ciągnąca się tygodniami rozprawa Johnny’ego Deppa i Amber Heard mogła dać nam złudne poczucie, że transmitowanie tego typu wydarzeń to zupełnie normalna rzecz. Tak jednak nie jest, a pewien mężczyzna przekona się o tym na własnej skórze.

Alexander Hamilton przyznał się w sądzie federalnym do nagrywania postępowań przed wielką ławą przysięgłych. Nagrania były dość osobliwe i trafiały do sieci — mężczyzna publikował je na swoim profilu na Instagramie, ale nie tylko. 28-latek udokumentował zeznania co najmniej 18 osób w związku z przynajmniej 14 odrębnymi sprawami.

Jak dowiadujemy się z dokumentów sądowych, na filmach widoczne były twarze świadków, których obrażał, nazywając ich np. "złośliwymi szczurami", po prostu "szczurami" czy "donosicielami". Wśród udostępnionych nagrań widniało także przedstawiające zeznanie świadka, który został zapytany o zarejestrowaną rozmowę, która miała miejsce w więzieniu, a Hamilton miał wykorzystać tę sytuację, by ostrzec swoich obserwatorów przed rozmowami w zakładach karnych.

Reklama

Świadomie popełniał przestępstwo. Nagrania wrzucał do sieci i wysyłał bezpośrednio znajomym

Czy zatem Hamilton nie wiedział, że łamie prawo? Wręcz przeciwnie. W oświadczeniu o popełnieniu przestępstwa przyznał, że doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że narusza zasady wielkiej ławy przysięgłych i to zarówno nagrywając, jak i udostępniając filmy. Jakby tego było mało, śledczy odkryli, że w jednym z filmów oskarżony spojrzał na swój telefon i powiedział "Zaraz skłamię", by następnie złożyć przysięgę dochowania tajemnicy.

Przyznał się też do tego, że do dokonania przestępstwa używał jednego ze swoich dwóch telefonów komórkowych. Robił to mimo tego, że był zobowiązany, by umieścić urządzenia w przeznaczonej do tego bezpiecznej szafce.

Do ilu osób mogły dotrzeć nagrania i transmisje? Z dokumentów sądowych wynika, że mężczyzna miał transmitować niektóre zeznania na żywo, a jego profil na Instagramie obserwowało w tamtym momencie ponad 10 tysięcy użytkowników (nie wiemy jednak, ilu internautów faktycznie widziało materiały — ostateczna liczba może się znacznie różnić, a do widowni mogli dołączyć użytkownicy, którym te konkretne treści polecił algorytm). Nagrania miał też wysyłać bezpośrednio do znajomych czy współpracowników za pośrednictwem komunikatorów.

Wyrok w sprawie ma zapaść 29 listopada w Waszyngtonie. W specjalnym oświadczeniu amerykański prokurator, Matthew M. Graves, zobowiązał się do dalszego ścigania "takich jak Hamilton, którzy narażają na szwank integralność wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych" poprzez naruszenie przysięgi o dochowaniu tajemnicy.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: sąd | Media społecznościowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy