Turcja: Na wniosek sądu zablokowano Twittera
Turcja na wniosek sądu zablokowała dostęp do Twittera, kilka godzin po tym, jak premier kraju Recep Tayyip Erdogan zagroził, że "wyrwie z korzeniami Twittera i pozostałe sieci (społecznościowe)" - poinformował turecki dziennik "Hurriyet". Władze Turcji zapewniły jednocześnie, że obecnie nie mają planów blokowania dostępu, z terytorium kraju, do takich serwisów jak Facebook.
"Podjęto działania, aby zablokować dostęp w oparciu o decyzję sądu, która miała związek z problemami z zarządzaniem Twitterem. (...) Obecnie nie podejmujemy żadnych działań w stosunku do innych mediów takich jak Facebook" - powiedział w piątek agencji Reutera anonimowy przedstawiciel władz w Ankarze. Wicepremier Ali Babacan powiedział, że jego zdaniem blokada Twittera "nie potrwa długo". "Należy znaleźć rozwiązanie" - podkreślił, dodając, że swoboda wypowiedzi jest ważna, jednak chronione musi być także prawo obywateli do prywatności.
Działania Ankary skrytykowali unijni komisarze Neelie Kroes oraz Sztefan Fuele. Kroes określiła zakaz dostępu do Twittera jako "bezpodstawny, bezużyteczny i tchórzliwy". "Turecki naród i wspólnota międzynarodowa uznają to za cenzurę. To jest bowiem ten przypadek" - napisała na Twitterze. Z kolei Fuele wyraził "poważne zaniepokojenie" blokadą i podkreślił, że "swoboda komunikacji i swobodny wybór odpowiedniego medium do tego jest fundamentalną wartością UE".
Jak podaje agencja Associated Press, wielu użytkowników Twittera w Turcji, którzy chcieli z niego skorzystać, natrafiło na komunikat tureckiej telekomunikacji informujący o tym, że strona została zamknięta zgodnie z nakazem sądowym. Informacje te potwierdziła organizacja zajmująca się monitoringiem usług telekomunikacyjnych w Turcji (BTK), będąca pod kontrolą ministerstwa transportu i komunikacji. Wyjaśniła, że Twitter został zablokowany na polecenie sądu po tym jak wpłynęły do niego skargi obywateli, którzy skarżyli się, że narusza się tam ich prywatność. "Ponieważ nie było innego rozwiązania, dostęp do Twittera został zablokowany. Ma to zapobiec dalszym przypadkom naruszania praw obywateli" - podkreśliła BTK
Największe ugrupowanie opozycjne, Partia Ludowo-Republikańska (CHP), zapowiedziała w piątek, że zaskaży sądową decyzję o zablokowaniu Twittera oraz złoży w sądzie zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez Erodagana; miałoby ono polegać na naruszeniu praw obywatelskich. W czwartek w przemówieniu do swych zwolenników przed wyznaczonymi na 30 marca wyborami lokalnymi premier Erdogan powtórzył w ostrym tonie, że będzie starał się ograniczyć dostęp do serwisów społecznościowych, takich jak np. YouTube. "Nic mnie nie obchodzi, co powie na to wspólnota międzynarodowa, ale wyrwę z korzeniami Twittera i pozostałe sieci (społecznościowe)" - zapowiedział.
YouTube rozpowszechnił kilka rozmów telefonicznych Erdogana, na podstawie których jest on oskarżany przez opozycję w toku kampanii wyborczej o nadużywanie władzy i sprzyjanie korupcji. Jeszcze na początku marca prezydent Turcji Abdullah Gul zapewniał, że nie ma mowy o zablokowaniu w tym kraju dostępu do portali Facebook i YouTube. Była to reakcja na słowa Erdogana, który sugerował taką możliwość. W piątek Gul na Twitterze napisał, że blokowanie mediów społecznościowych jest nie do przyjęcia. Zaznaczył, że jeśli sąd stwierdzi, że naruszane jest prawo indywidualnych osób do prywatności, należy blokować pojedyncze strony, a nie całe portale. Wyraził nadzieję, że obecna blokada wkrótce zostanie zdjęta.
W opinii szefa rządu portale społecznościowe są wykorzystywane przez politycznych przeciwników do ataków na władze w Ankarze. Erdogan oskarżył charyzmatycznego kaznodzieję muzułmańskiego Fethullaha Gulena o publikowanie na portalach społecznościowych "sfabrykowanych" nagrań audio, sugerujących korupcyjne powiązania tureckiego premiera. Z tymi zarzutami nie zgadza się Gulen, który zapewnia, że nie miał z publikacją nagrań nic wspólnego. Zapewnił także, że nie wykorzystuje internetu do wywierania wpływu na turecką politykę.